- Czas potrzebny na przeczytanie tego tekstu to około 3 minuty i 52 sekundy.
Zrobiło mi się trochę smutno ale i zarazem śmiesznie gdy zobaczyłem afisz zapowiadający. Właśnie co – występ? Wykład? Show? Ivent (to modne). Gdzie?
W teatrze Lalki i Aktora – z tradycjami bajania i wspaniałych scenografii oraz przekazu opowieści – ostatnio wysiłków pijarowych w wykonaniu polityków czyli w Teatrze Groteska. Kogo? Aktora? Kuglarza? Magika? Nie - Profesora Ryszarda Tadeusiewicza.
Profesora Akademii Górniczo Hutniczej wieloletniego Rektora tej Uczelni Człowieka techniki ale i humanisty. Choć z tym ostatnim mam problem od kiedy ogłosił, iż demokracja to władza demos - ludu i dlatego to on dziś ma rzekomo dyktować prawa moralne. Wtedy właśnie zwątpiłem, choć uznaję, że każdy ma prawo mówić co mu się podoba ale i każdy ma obowiązek zastanowić się nad tym co słyszy.
Tytuł -- Kod Mistrzów.
Może być kod Mors’a, kod da Vinci, Kod genetyczny – w każdym razie mówimy o tajnym środku przenoszenia niejawnej informacji, Może być też język symboli – ukrytych znaków, zapisów w brodzie na portrecie Do tego jednak nie koniecznie trzeba być biegłym w profesji – w tym wypadku – malowania, wystarczy spryt, ale to nie mistrzostwo. Mistrz to ktoś biegły w technice swego działania Super wykonawca Kod Mistrza – to tajniki biegłości oparte na pracy, pracy i jeszcze raz pracy a doprawione jakimś wrodzonym ale i wypracowanym błyskiem właśnie biegłości ponad poprawność w wykonywanej pracy. Można być mistrzem wykonawstwa utworów artystycznych ale i mistrzem w spawaniu czy projektowaniu konstrukcji, interpretacji wyników badań Czy takie coś, takie właściwości da się przekazać, opowiedzieć? Nie sądzę. Aplikantów byłoby sporo a świat byłby zapełniony mistrzami. Tu nie wystarczy bryk godzinnego wykładu czy nawet kursu. Choć ostatnio sa nawet kursy pisania ikon. Dziś jest więcej ludzi nazywanych mistrzami niż tych którzy nimi będącymi. Bezmyślni to kupują a mistrzowie pozostają na ogół w cichości. Mistrz nie poszukuje rozgłosu, nie startuje w wyścigu szczurów.
Jakoś nie klei mi się Postać z zapowiedzią
Gdzie owo spotkanie ma mieć miejsce? Może w Auli AGH? Może w Collegium Maius? Może Colegium Novum, w Collegium Maximum może w PAN lub PAU?
Nie – w Teatrze Groteska! W teatrze a jakże – z tradycjami. Drobiazg tylko – jakimi Znów dysonans powagi osoby i tradycji miejsca.
W teatrze – oczekujemy występu, jakiegoś show, przedstawienia, monodramu a zawsze – obok opowieści – przekazu myśli, refleksji. Czasem i podziwu dla właśnie mistrzostwa aktorskiego. Choć dziś już nie chadza się do teatru by zobaczyć kunszt następów Wielkich – oni są ale ich nie widać. Są poszukujących ostatnio praktykowanych kpin z zasad i poniżenia rzeczy ważnych jako wartości. Tego co prawda w tatrze nie oczekuję ale mogę się niestety spodziewać w niejednym teatrze.
Teatr Groteska to teatr lalek – sztuki animacji, kraina bajek i fantazji co prawda ostatnio zmieniający swój repertuar w kierunku oferty również dla widza dorosłego –jemu też się coś należy. Zawszeć to klient W każdym razie w tym miejscu można się spodziewać czegoś zabawnego by nie powiedzieć śmiesznego – a z morałem, choć to miejsce ma też i inną pamięć. W latach pięćdziesiątych w tych murach działał Teatr Rapsodyczny. Tak, tak ten pamiętający z czasów wojny swego znakomitego aktora – Wojtyła się nazywał. Teatr – świątynia słowa. Groteska była przy ul św. Jana.
Wychodzi z tego bigos.
Prowokacja ?
Ostatnio – ta właśnie stanowi zastępstwo myśli i środek szoku ku zwróceniu uwagi na autorów prowokacji. Ktoś się oburzy, ktoś powie owo upragnione –skandal – już mamy przyciągnięty tłumek bezmyślnych snobów. Czyżby to mieli być adresacji owego zdarzenia o którym mowa?
Może poważna zapowiedź poważnego lub nie – show poważnego człowieka.
Walka o jakiś tam rozgłos? Bez sensu w tym przypadku. Znów dysonans.
W sumie odnoszę wrażenie, że w promocji – jak sądzę przemyśleń Pana Profesora ktoś tu nie pomyślał a jeśli już pomyślał to schematem mówiącym, że szok przyciąga i rodzi sukces.
Niemniej – lepsze jest wrogiem dobrego.
Tu właśnie zrobiło się i smutno i śmiesznie.
Ktoś kto wymyśli taką formułę – Profesor w Grotesce nie zauważył jednego.
W tym kotle mieszanina poniewiera powagę wiedzy i wagę przemyśleń .
Nie mam wątpliwości, iż profesor ma coś ciekawego do przekazania. Technik i humanista, czasem niekonwencjonalny w reakcjach decyzjach i metodach. Jest specem od robotyki – czyli siłą rzeczy ma przemyślenia na temat sposobów myślenia ludzkiego mózgu aż po sztuczną inteligencję włącznie – cokolwiek by to w istocie nie oznaczało. To też człowiek ducha skoro potrafił tak pięknie a jednak dyskretnie uczcić swą ukochaną żonę.
Pomniczkiem – i to wcale nie podpisanym – to moja żona, choć każdy pracownik a czasem i student wie obok kogo siada na ławeczce
Ilu dziś jest mężczyzn, którzy potrafią publicznie powiedzieć kocham?
Panowie – tego się trzeba nie tyle uczyć co mieć w sobie.
A organizatorzy wszystko zepsuli.
Jak przyciągną to nie sądzę by tą publikę, do której są adresowane przemyślenia Pana Profesora .
Tłumek snobów jest pewny. Tylko czy to o nich chodzi?
Nie sądzę.
Zgrzyt.
I dodajmy - wstęp jest za darmo – też symbol. Dziś widać wiedza ma być dawana za darmo – ma być rozrzucana, nie ma wartości.
W czasach gdy wiedza, przemyślenie, informacja są podstawowymi narzędziami gospodarki i zarządzania. I dlatego udział polityków ogarniętych odmową wiedzy jest jedynym oczekiwanym.
Tyle, że ten kto nie wie, to nawet nie wie, że nie wie.