Nie można równocześnie kpić z prezydenta i go poniżać oraz żądać od niego, żeby powstrzymał Jarosława Kaczyńskiego. Nie można traktować go z lekceważeniem, a równocześnie chcieć, by bronił resztek tego, co można jeszcze uratować – pisze były minister spraw wewnętrznych. Albo dyktatura, albo Majdan". To zawołanie Tomasza Lisa pokazuje pułapkę, w jakiej znalazła się nie tylko opozycja, ale też – bez cienia przesady – cały kraj.

Obóz Jarosława Kaczyńskiego posuwa się krok po kroku w tworzeniu nowego ustroju państwa, w którym będzie miał wyłączność na sprawowanie władzy we wszystkich segmentach państwa, a jedynym straszakiem, jakim mogą się posługiwać przeciwnicy PiS, są demonstracje i straszenie Majdanem. I w żaden sposób nie zmienia to marszu Jarosława Kaczyńskiego do pełni władzy – w finale dyktatorskiej. Taki scenariusz był ćwiczony i w Turcji, i na Węgrzech, gdzie również setki tysięcy ludzi protestowały przeciw dominacji jednej partii, a i tak na koniec partia wygrała.

Nowy, lepszy PiS?

Jednak we wtorek wydarzyło się coś, co zmieniło ten scenariusz, a przynajmniej uczyniło go bardziej niepewnym. Prezydent Andrzej Duda postawił publiczne ultimatum prezesowi Kaczyńskiemu i wygrał. W momencie, gdy ważył się los upragnionego przez Kaczyńskiego przejęcia sądów, dostał cios – i to publicznie wymierzony przez człowieka, który miał być biernym notariuszem pisowskiego marszu po pełnię władzy. Prezydent, nie podważając samej likwidacji dotychczasowego systemu wyłaniania sędziów, postawił warunki, które zmieniają całą sytuację polityczną. To on będzie decydował, kto zostanie w Sądzie Najwyższym, a do wyłonienia sędziów do KRS potrzeba będzie trzy piąte głosów parlamentarnych. A to oznacza, że PiS samodzielnie nie będzie decydowało o obsadzie personalnej najwyższych instytucji sądowych w Polsce. I musi w tym celu negocjować z Kukiz'15. Inaczej mówiąc, jeśli zamach na niezależność sądów był kluczem i zwieńczeniem polityki Kaczyńskiego, to teraz zamiast samodzielnych rządów ma de facto rządy koalicyjne. Bez kukizowców nie może przejąć sądów. A oni wystawią rachunek za poparcie, nie mówiąc już o tym, że nie na wszystkie działania Kaczyńskiego wyrażą automatycznie zgodę, bez względu na oferowane nagrody.
Tajemnicą poliszynela jest, że „nowy, lepszy PiS" to projekt śmiertelnie niebezpieczny dla Kaczyńskiego i że od dawna biorą w nim udział prominentni politycy rządu. A teraz jeszcze Kukiz'15. Zatem powstała w obozie prawicy alternatywa dla Kaczyńskiego. Alternatywa, która ma silne narzędzia do wymuszania kolejnych ustępstw. A jej zwornikiem i zasadniczym atutem jest prezydent Duda.

Uznanie nowego partnera

Wybór „Majdan albo dyktatura" oznacza absolutną bezradność wobec rządów PiS. Jest złudzeniem, że ulica może zmienić działania Kaczyńskiego. Podobnie jak straszenie przez opozycję odpowiedzialnością karną za łamanie konstytucji przez rządzących, z obietnicą: „Jak pokonamy PiS, to go rozliczymy". Gromkie pokrzykiwania o ukaraniu nic nie zmieniają. W finale może być „dyktatura bez Majdanu". Jesienią przyjdzie kolej na media i ordynację wyborczą i jeśli PiS domknie wtedy cały system, to mamy „Pana Kaczora forever".
Jedyną szansą, żeby tak się nie stało, jest rodzący się w tych dniach nowy układ polityczny z prezydentem Dudą jako liderem. Bo obecnie PiS może przegrać tylko z PiS, a nie z opozycją taką, jaka ona jest teraz, i nawet nie z milionem świateł zapalonych w proteście przeciwko likwidacji demokracji w Polsce.
Ale to wymaga dojrzałości politycznej od zaraz. Nie można bowiem równocześnie kpić z prezydenta i go poniżać prezydenta oraz żądać od niego, żeby powstrzymał Kaczyńskiego. Nie można traktować go z lekceważeniem, a równocześnie chcieć, by bronił resztek tego, co można jeszcze uratować. Elementarny pragmatyzm wymaga, żeby w rodzącym się nowym obozie na prawicy uznać partnera, z którym można się nie zgadzać, toczyć spór polityczny, ale którego należy szanować. Alternatywą bowiem jest Kaczyński z Mariuszem Błaszczakiem. Zaklinanie rzeczywistości i mamienie ludzi, że „my to wszystko odkręcimy i będzie jak było", to niemądra droga, skazana w finale na porażkę. Nie ma powrotu do przeszłości, coś się w Polsce (nie tylko tutaj) zmieniło – prawica ma za sobą realne emocje społeczne – nie wyślemy ich w kosmos ani do rezerwatów. Te emocje nie znikną, jeśli PiS przegra kiedyś wybory.
Musimy znaleźć partnerów do rozmowy o przyszłej Polsce, w której będzie miejsce i dla prawicy, i dla liberałów czy lewicy. Z Kaczyńskim tej rozmowy nigdy nie będzie. A z Andrzejem Dudą jest to bardziej prawdopodobne. Jeśli nie dojdzie do uznania prawa do obecności politycznej prawicy w życiu politycznym Polski, jeśli my – pogrobowcy liberalizmu czy lewicowcy – będziemy uznawać wciąż, że to chwilowa aberracja, a potem znów wszystko wróci do normy i nie musimy szukać partnerów do dialogu po prawej stronie, to nigdy nie skleimy Polski. Zostanie nam chore państwo rządzone przez Kaczyńskiego i bezradność, na którą nie będzie lekarstwa.

Nie palcie komitetów

Trzeba być ślepym, by nie widzieć, że Kaczyński karmi się konfliktem i radykalnym podziałem. Im jest on głębszy, im silniejsze negatywne emocje mu towarzyszą, tym bezpieczniejsza jest jego władza. Bo wszyscy zostają wtedy zakładnikami gry „albo my, albo oni". A w takiej grze, z tymi instrumentami władzy, zawsze wygrywać będzie Kaczyński. To dlatego tak niepokojący był dla niego czarny protest, to dlatego teraz spokojne „marsze światła", bez agresji, budzą w zależnych od niego mediach falę ataków i wściekłości. Zatrzymać go mogą tylko ludzie, którzy mimo tego, co się dzieje w Polsce, potrafią wyzbyć się nienawiści jako instrumentu polityki i nie będą całego obozu PiS traktować jako kryminalistów. Nawet wtedy, gdy PiS łamie konstytucję i niszczy zabezpieczenia demokracji w Polsce. Mimo tego trzeba budować przyszłość obok, a nie przeciw Kaczyńskiemu. „Nie palcie komitetów, zakładajcie własne" – to zdanie Jacka Kuronia pora teraz przypomnieć. Sprawdziło się wtedy, sprawdzi się i teraz.
Autor jest politykiem, w latach 2013–2014 był ministrem spraw wewnętrznych i koordynatorem służb specjalnych w rządzie Donalda Tuska

Tekst ukazał się na stronie Rzeczpospolitej 20 lipca 2017r.

Od Redakcji: Tekst Bartłomieja Sienkiewicza zasługuje na poważną refleksję. Nadal jestem zwolennikiem obozu rządzowego, co wcale nie znaczy, że w pełni się zgadzam ze sposobem sprawowania przez niego władzy. Znacznie bliżej w filozofii rządzenia jest mi do Andrzeja Dudy, Beaty Szydło niż do Prezesa Jarosława Kaczyńskiego w otoczeniu "Zakonu". 

 

PRZECZYTAJ

 📝 Najnowszy artykuł
30 Maja 2025

Targowica rozproszona

felekTargowiczanie końca XVIII w należeli do warstwy, wedle wtedy istniejącego systemu politycznego, uprawnionej do wpływu na życie publiczne. Dziś byśmy może powiedzieli – formalnie należeli do elity. W ich pojęciu – Konstytucja 3-ciego Maja była zagrożeniem nie tylko ich praw ale i całkiem nieraz

...
(Czas potrzebny na przeczytanie tego tekstu to około 2 minuty i 55 sekund.)


30 Maja 2025

Targowica rozproszona

(175) Feliks Stalony - Dobrzański

Targowiczanie końca XVIII w należeli do warstwy, wedle wtedy istniejącego systemu politycznego, uprawnionej do wpływu na życie publiczne. Dziś byśmy...
(Czas potrzebny na przeczytanie tego tekstu to około 2 minuty i 55 sekund.)


28 Maja 2025

Prosty wybór…

(572) Prof. Grzegorz Górski

To co się dzieje od 2 – 3 dni w Polsce w związku z wyborami, z pewnością przejdzie do historii. I nawet nie dlatego, że wynik tych wyborów w sposób...
(Czas potrzebny na przeczytanie tego tekstu to około 3 minuty.)


11 Maja 2025

Co wynika z tekstu Polemika p. Anieli

(477) dr Feliks Stalony - Dobrzański

Nie da się pozostawić bez reakcji tekstu p. Anieli Langiewicz sprzed paru dni, który zresztą nie wiedzieć dlaczego zawiera w tytule słowo polemika....
(Czas potrzebny na przeczytanie tego tekstu to około 7 minut.)


10 Maja 2025

"Człowiek, który się nie boi. Jest wojownikiem". Takiego Karola Nawrockiego nie znaliście! "Czuję się przez całe życie odpowiedzialny za Polskę"

(949) Redakcja wPolityce.pl

„Patriotyzm to jest właściwie tylko i wyłącznie i aż miłość do ojczyzny” - mówi Karol Nawrocki, kandydat obywatelski na prezydenta RP z poparciem...
(Czas potrzebny na przeczytanie tego tekstu to około 7 minut i 50 sekund.)