Przychodzą do nas po pieniądze, jedzenie i dobra materialne odrzucając pełnym pogardy spojrzeniem nasze prawa, obyczaje, wierzenia, zasady moralne. A przecież te wszystkie dobra, do których ciągną jak do należnego im miodu wynikły z wieków naszej pracy i trwania przy naszych prawach, obyczajach, wierzeniach i zasadach moralnych, czyli z tego wszystkiego, czym gardzą i co imamowie nakazują im podważać i niszczyć. Jakimi słowy trzeba nazwać takie postępowanie? Przychodzą na gotowe, czyli zbierać owoce i zaraz po przyjściu podcinają korzenie drzew, których owoców nachalnie żądają. Jak się taka postawa nazywa? Może po prostu جهاد?

Dziwny mamy czas – pasterze porzucają swoje owce, zwykli ludzie muszą bronić wykorzystywania ewangelii przez niewierzących kierowanych głównie obłudą i interesem, czasem ignorancją.
Zwykły, szary, szeregowy chrześcijanin musi pouczać... biskupa służącego „władcom tego świata”, zwykły wierny wierzący w Chrystusa znienawidzonego przez muzułmanów i ich świętą księgę musi pouczać ich, muzułmanów o tym, czym w swej istocie jest ich wiara i święta księga, jak puste i groźne one są i jak prowadzą do nieszczęść nawet dla nich samych, do niekończących się bratobójczych wojen (szyitów i sunnitów itd.) kończących się inwazją ekonomiczną ofiar tych wojen na... „szatański, niewierny” Zachód. A uchodźców z tych wojen wzbudzanych przez wojenną, morderczą, agresywną i nienawistną logikę [Koranu] nienawiści do niewiernych – ratować mamy... my, po to, by w innym zakątku świata wg tej samej logiki mordowali tysiące nas za samo noszenie krzyżyka na szyi. Czyż ktoś tu z nas nie robi wariata? Czy to nie jest obłęd? Zaniechaliśmy chrześcijańskiej pedagogiki. Szerzenia wiary i prawdy. Jesteśmy jak rodzice, którzy zostawili grupę asocjalnych dzieci w pustym domu, po to, by mogły go sobie podemolować. Gdy wracamy do domu i widzimy jak go w połowie zrujnowały, dajemy im kolejne pieniądze na zakup łomów do rozwalania reszty domu oraz na konstrukcję domowych bomb szykowanych na atak na sąsiednie domy. Tacy rodzice kwalifikują się na leczenie lub na odebranie praw rodzicielskich. I to właśnie się dzieje! Odbierane są Europie prawa rodzicielskie na rzecz... band nieletnich, rozwydrzonych wyrostków. Sami finansujemy przyszłych swoich oprawców i handel narkotykami, albowiem narkotykiem są każdotygodniowe mowy imamów a wciąż wznoszone nowe meczety centralą dealerów „duchowych” i sztabami planowanych operacji wojennych.
   Sprzedajność, ignorancja i fanatyzm – to są trzy główne głosy, które dominują w debatach o przyszłości chrześcijańskiej, łacińskiej Europy. Głos zwykłych wiernych stojących na straży siły i trwałości wiary chrześcijańskiej musi się przebijać, musi iść od dołu i bronić tego, co wszyscy porzucają dla różnych powodów. Dziś, jak i przed dwoma tysiącami lat nadzieja jest w zwykłych ludziach, którzy  j e s z c z e  i mimo wszystko wierzą w Chrystusa. Dzisiejsi herodowie, kajfasze, piłaci i faryzeusze – jak jeden mąż „namawiają się jak  Chrystusa ukamienować” i „chwytają kamienie”. I kamienują Chrystusa w imię... Chrystusa. Kamienują Europę w imię rzekomego jej przyszłego dobra.  Dziwny czas. Wymagający męstwa, zdecydowania, konsekwencji i odwagi – wbrew światu i jego opinii. Oczywiście, nie chodzi tu tylko o Chrystusa wiary. Chodzi tu także o Chrystusa w sensie cywilizacyjnym, rozumianego jako symbol chrześcijańskich, łacińskich i greckich korzeni Europy. Jak już kiedyś pisałem, Europejczycy ateiści – choć o tym nie wiedzą – też są ukształtowani przez cywilizację chrześcijańską.
Nienawidzą nas imamowie, „pracownicy” Fundacji Batorego i setek innych fundacji, żyjący z tego, co im uniemożliwiamy, czyli z handlu ludźmi. Nienawidzą nas imamowie, celebryci, eksperci, dziennikarze, niektórzy członkowie Komisji Episkopatu Polski, Komisja Europejska. Stoimy im na drodze, im – władcom tego świata. Ale myśmy nie z tego świata. Ich plany nie są naszymi. Nasze i ich plany są rozbieżne jak dwie drogi, jak droga do Chrystusa i droga do ziemskiej potęgi, jak droga do Boga i droga do mamony. Kto jest za powolnym, stopniowym zamierzonym na dekady niwelowaniem chrześcijaństwa w Europie – ten jest kuszony, jak w scenie ewangelicznej, gdy demon kusił Jezusa i „pokazał Mu wszystkie królestwa świata oraz ich przepych  i rzekł do Niego: «Dam Ci to wszystko, jeśli upadniesz i oddasz mi pokłon».  Na to odrzekł mu Jezus: «Idź precz, szatanie!” Tak powinniśmy odpowiadać tym, którzy nas kuszą. Nas – jedynych, którym leży na sercu tożsamość Europy i jej przyszłość. Nie tylko nas kuszą. Dla korzyści swoich i dla planów swoich mocodawców (częściowo tylko im znanych) kuszą samych... migrantów. Obiecują zdezorientowanym wędrowcom, że w mgnieniu oka zamienią im kamienie w chleb, szałasy w hotele, owoce pustynnych drzew w owoce morza i holenderskie sery. To jest logika bajki. Logika ziemi obiecanek. Dlaczego wędrowcy ją kupują, tę europejską fatamorganę? Kupują, ponieważ od dziecka byli tresowani przez otoczenie, przywódców religijnych i swoją świętą księgę, że sam Allach, bez ich wysiłku poprowadzi ich do żyznych krajów i odda im je we władanie. Właściciele tych ziem, do których oni zawsze dążą w swych pochodach mają dla nich takie samo znaczenie, jak rosnące tam drzewa. A właściwie o wiele mniejsze, ale za to kłopotliwsze. Z drzew spadają owoce, wystarczy je pozbierać a autochtoni wymagają z punktu widzenia wędrowców większego wysiłku – trzeba ich siłą przeciągnąć do swej wiary albo... odesłać do pozaziemskiego raju. Dwie święte księgi dwóch bliskowschodnich ludów całe opierają się na szukaniu żyznej ziemi obiecanej, czekającej na wybrańców swojego Boga – znana to sprawa. Ale nikt z chrześcijan nie powinien podtrzymywać tych baśni z 1001 nocy w tych ludziach, w ramach zwykłej odpowiedzialności dorosłego za niebezpieczne mrzonki dziecka.
Ważne jest też kuszenie drugie: „rzuć się w dół, (...) Aniołom swoim rozkaże o tobie, a na rękach nosić cię będą, byś przypadkiem nie uraził swej nogi o kamień”. Tak kuszą moce tego świata, politycy, twórcy i pracownicy organizacji proimigranckich. Kuszą kompletnie nieodpowiedzialnie kierowani chwilowym swoim interesem. Słodkim głosikiem kuszą: Abdullahu, sługo Allaha skocz na ponton a służące mi stateczki NGO uniosą cię na rękach do na ziemi obiecanej, gdzie będą cię też na rękach nosić, „byś przypadkiem nie uraził się o kamień”.  „Byś przypadkiem nie uraził się o kamień, czyli o europejskie prawo, o policję, o ciężką pracę, o miejscowe obyczaje, o naukę, o wrogich chrześcijan, ich spojrzenia i religię”. My cię poniesiemy do raju i stanie ci się tak, jak obiecał Allah. I Abdullah wierzy i rzuca się z brzegu na ponton, ze statku NGO na wymarzony brzeg. A dalej? A dalej są już schody, ostre kamienie przed którymi nikt go nie broni, więc woła innych i tworzą „otorbienie”, czyli getto. A w tym getcie jakoś ani śladu Allaha rozliczającego się ze swych obietnic, ani hojnych w słowa proimigranckich aktywistów zajętych liczeniem ile dziś zarobili na nadliczbowych transportach dziurawymi pontonami second hand. I te agresywne, roszczeniowe, pełne nienawiści i rozczarowania narośla oszukanych poszukiwaczy raju wypączkowują klanowymi gettami na obrzeżach naszych miast powoli podchodząc pod tych miast serca... A Annasz i Kajfasz z NGO umywają ręce, odbierają telefony od terenowych Judaszów i „rychtują” statki na kolejne tłumy swojego przyszłego elektoratu. To jest bezhołowie. Europą owładnęło bezhołowie. I rządzi. A Ikea zastanawia się czy z związku z zabójstwem na terenie jej sklepu dwóch osób przez sfrustrowanego decyzją o relokacji Syryjczyka przy pomocy noża ukradzionego z wystawy – przestać sprzedawać noże, czy może wręcz przeciwnie, zwiększyć ofertę ostrych narzędzi kuchennych. Business is business.
Czego szukają migranci? Migranci szukają Chrystusa, (czyli prawdziwych, ogólnoludzkich wartości), bo zawiódł ich Mahomet, oszukał. Podarował jedyną rzecz, jaką może dać ideologia wymyślona przez człowieka podszywająca się pod uniwersalną wiarę. Głód i wojny bratobójcze. Szukają Chrystusa nie wiedząc o tym. Szukają Chrystusa pod widzialną dla siebie postacią, czyli chleba, trwałych, skutecznych państw, miejsc pracy, rozkoszy cywilizacji technicznej. Ale ta widzialna postać Chrystusa jest wynikiem. Wynikiem ucywilizowania pogańskich ludów Europy przez chrześcijaństwo, wyciągnięcia ich za uszy z lokalnych religii plemiennych. Tego nie wiedzą. Tej logiki dziejów nie znają. Nie ma kto im tego wyjaśnić, nawet spośród watykańskich urzędników, posiadaczy przecież jasnego depozytu wiary. Będąc w stadium kultur plemiennych ciągną do cywilizacji niepodległych, personalistycznych opartych na rzymskim prawie państw. Ciągną po dorobek cywilizacji, której nienawidzą i którą na co drugiej stronie wyklina ich święta księga. To jest sytuacja paranoidalna. Wysuwają roszczenia i żądania pod adresem tych, o których od dzieciństwa uczy się ich, że są ich największymi wrogami i których ich bracia w wierze mordują tysiącami na kilku kontynentach  k a ż d e g o   dnia. Mordują za samo noszenie krzyżyka na szyi. Tego samego krzyża, który „wybudował” zachodnią cywilizację, wyprowadził ją z lasów i szałasów w grodziska i katedry. Cywilizację która ma ich dziś wziąć na utrzymanie, od której żądają jedzenia, mieszkań, zasiłków i... nie przeszkadzania w knuciu zamachów na jej członków. Paranoja. Niemiecki autor Hamed Abdel-Samad, Niemiec egipskiego pochodzenia twierdzi, iż w życiu Mahometa i w samym Koranie można wyraźnie zaobserwować objawy – mówiąc łagodnie – niezrównoważenia psychicznego, symptomy paranoi, manii wielkości, manii pisania, słowotoku, zaburzenia obsesyjno-kompulsywnego (mania hiperregulacji każdej godziny dnia), narcyzmu i patologicznej niezdolności do oceny własnych działań, do jakiejkolwiek krytyki. Może stąd te paranoiczne usiłowania jego wyznawców, by wszystko im dali i zapewnili ci, którymi pogardzają od dziecka i planują ich zniszczyć? To nie jest zdrowe, tak musi to podsumować każdy człowiek kultury zachodniej trzeźwo myślący. Nie dajmy się zarażać paranoją.
Wędrowcy interkontynentalni szukają Chrystusa, ale nie fałszywego i tchórzliwego, rozbierającego bożonarodzeniową choinkę w odpowiedzi na kilka krzyków kilku fanatyków. Nie tęczowego Chrystusa, którego trudno odróżnić od Jacka Kuronia lub George`a Sorosa. Potrzebują Chrystusa silnego, tego, który potrafiłby powiedzieć do wierzących w fałszywego Boga: „Idź precz szatanie!”. Chrystusa wymagającego uznania w nim Syna Bożego. Cały problem w tym, że ci poszukiwacze tego, w czym ich zawiódł założyciel ich religii i ich Bóg – zostają po drodze przechwyceni przez sprytnych rewolucjonistów  kulturowych i biznesmenów od handlu żywym towarem. Oni biorą te milionowe tłumy bezwarunkowo, bo każda sztuka to czysty zysk. A na dodatek każdy wędrowiec staje się gwarantem głosowania na partie tych sprytnych handlarzy. Tworzą armię swoich wyborców i rozbestwiają ich w oczekiwaniu korzyści przy urnie wyborczej. Handel bezczelny i rozbieranie fundamentów Europy odbywa się tu na kilku poziomach. Jest to rozbiór Europy.
Tekst ukazał się Salon24 w dniu 28 lipca 2017r 

 

PRZECZYTAJ

 📝 Najnowszy artykuł
30 Maja 2025

Targowica rozproszona

felekTargowiczanie końca XVIII w należeli do warstwy, wedle wtedy istniejącego systemu politycznego, uprawnionej do wpływu na życie publiczne. Dziś byśmy może powiedzieli – formalnie należeli do elity. W ich pojęciu – Konstytucja 3-ciego Maja była zagrożeniem nie tylko ich praw ale i całkiem nieraz

...
(Czas potrzebny na przeczytanie tego tekstu to około 2 minuty i 55 sekund.)


30 Maja 2025

Targowica rozproszona

(175) Feliks Stalony - Dobrzański

Targowiczanie końca XVIII w należeli do warstwy, wedle wtedy istniejącego systemu politycznego, uprawnionej do wpływu na życie publiczne. Dziś byśmy...
(Czas potrzebny na przeczytanie tego tekstu to około 2 minuty i 55 sekund.)


28 Maja 2025

Prosty wybór…

(572) Prof. Grzegorz Górski

To co się dzieje od 2 – 3 dni w Polsce w związku z wyborami, z pewnością przejdzie do historii. I nawet nie dlatego, że wynik tych wyborów w sposób...
(Czas potrzebny na przeczytanie tego tekstu to około 3 minuty.)


11 Maja 2025

Co wynika z tekstu Polemika p. Anieli

(477) dr Feliks Stalony - Dobrzański

Nie da się pozostawić bez reakcji tekstu p. Anieli Langiewicz sprzed paru dni, który zresztą nie wiedzieć dlaczego zawiera w tytule słowo polemika....
(Czas potrzebny na przeczytanie tego tekstu to około 7 minut.)


10 Maja 2025

"Człowiek, który się nie boi. Jest wojownikiem". Takiego Karola Nawrockiego nie znaliście! "Czuję się przez całe życie odpowiedzialny za Polskę"

(949) Redakcja wPolityce.pl

„Patriotyzm to jest właściwie tylko i wyłącznie i aż miłość do ojczyzny” - mówi Karol Nawrocki, kandydat obywatelski na prezydenta RP z poparciem...
(Czas potrzebny na przeczytanie tego tekstu to około 7 minut i 50 sekund.)