- Czas potrzebny na przeczytanie tego tekstu to około 7 minut i 50 sekund.
Jestem zaskoczony wetami Prezydenta, że poważnie się zastanawiam jak też dalej płynąć w tej niezbyt czystej kipieli zaskakujących politycznych zwrotów. A jako obywatel nie powinienem się zachowywać jak kawałek śmiecia rzucanego po powierzchni takiego nurtu. Chciałbym w każdym razie mieć szanse na ratunek przed wciągnięciem mnie na dno. Czego? Mówiąc wprost – niewoli politycznej i gospodarczej. Oczywiście deklaracje i to każdego bez wyjątku – wkładam między bajki, a to nie daje najmniejszych nawet przesłanek co do przewidywania jak będzie i co z tego wyniknie.
A cel wydaje się być wręcz fundamentalny i dlatego nie tylko za nim – a nie tylko na osoby – głosowałem. Ślepe zaufanie w nieświadomości do tego co się dzieje – niestety, ale od czasu Bolka – nie wchodzi w rachubę. Pozostaje wiara oparta na kolejnych faktach i krokach, które czytelnie będą prowadziły do tego, na co głosowałem. Na zmiany. Nie w ogóle – jakiekolwiek a na konkretne. Wyborami każdemu wybranemu– łącznie z Prezydentem zostało jasno powiedziane jako oczywiste, że kluczem do tych zmian jest porządkowanie zasad działania. Zasady to właśnie pilnowanie prawa i kręgosłupa elity. Stąd zmiany w Sądach i Nauce są pierwszoplanowe. To są na dodatek dziś miejsca szczególnie obsadzone przez – tak same się nazywające – nadzwyczajne kasty. A Polska jednak to społecznie nie są Indie ani też organizacyjnie plantacja bawełny z niewolnikami do tyrania, a bez praw
Wściekłość samo się mianujących i dojących Państwo (a w więc i mnie) tzw. elit jest tylko dowodem wprost na celność podejmowanych kroków. Dla każdego chyba są już widoczne jasne sygnały, co do samobójczego braku współpracy w ośrodkach władzy – jak by je nie nazwać. O opozycji totalnej nie mówię – bo ta ma swój jedynie słuszny program. Głoszony bez najmniejszego wstydu, choć obciachowy dla każdego człeka używającego rozumu, Tu obowiązuje jedyne hasło potwierdzane nawet przez „apolitycznych sędziów” – tak wszystko trzeba zmieniać, by było jak było. Proste to jak konstrukcja cepa, a na moje rozumienie zasad – w przypadku każdego sędziego powinno skutkować natychmiastowym odsunięciem od zawodu. Sędzia ma być bezstronny i apolityczny – takie przynajmniej są zasady, a ich złamanie, jeśli ma się szanować Państwo i Stan Sędziowski musi pociągać natychmiastowe skutki. I tu sam fakt, że Prezydent rozmawia z tymi akurat sędziami mnie jako pierwsze – zaskakuje. Uwiarygadnia tym ich rolę i akceptuje zachowania. Rozmawiać nawet bezwzględnie należy – ale nie z łamiącymi zasady o ich projektowaniu Dalej;
Pan Prezydent – najpierw stawia wręcz ultimatum co do – Jego zdaniem – niezbędnych zmian w projekcie Ustaw i tymże warunkuje podpisanie Ustaw uwzględnieniem w nich Jego poprawek I co ? Mimo to – po rozmowie z Panią Sędzią, która w mym przekonaniu w sposób oczywisty nie jest bezstronna i chowając się za faktyczny autorytet moralny – jakby własnego Mu nie starczało – wetując, broni zachowania status quo. Szok. Wszak widomo – jeśli się za dwa miesiące pojawią projekty Prezydenckie prowadzące do tych dokładnie zmian, które były proponowane zawetowanymi Ustawami i będą one on nowe procedowane – skowyt ulicy i zagranicy tylko się nasili. Zawetowane Ustawy zawierały dokładnie istotę rzeczy i ich powtórzenie nie będzie powrotem do tego, jak było. Poza tym, nawet treść tych Ustaw jest zasadniczo drugoplanowa skoro jakby – cofnięcie się dziś nic nie uspokoiło. Dziecko wie, że na pierwszym planie stoi - powodowane ewidentnym przerażeniem – to jedno - odsunąć PiS od władzy. Totalnie – wbrew woli ludzi wyrażanej w wyborach i sondażach. Widać mają się czego bać kolejne Legendy – przemian – które tak naprawdę sprowadziły się – co widać gołym okiem – w ich karykaturę. Pytania o losy i fortuny są tak skandaliczne, że wprost godne oszołoma Nawet łamanie obecnego prawa – nawolywaniem do siłowego odwrócenia wyroku demokratycznych wyborów – nie jest im straszne.
To dla nich bój jest ostatni – jak śpiewają w swym hymnie
Czy więc nowe procedowanie coś zmieni? Tak. Przyniesie poważne ryzyko wywołania siłowego wręcz zablokowania takiego procesu. Opozycja totalna nie ma najmniejszych zahamowani. Demokracja, fair play, kłamstwa, manipulacje – to narzędzia za każdym obrotem spraw udoskonalane. Na dodatek wiedzą gdzie są słabe miejsca strony jej przeciwników. Niechęć aktualnej władzy– nieraz wydawałoby się absurdalna lecz taktycznie w pełni zasadna – do odpowiadanie prawem na łamanie prawa, skłonność do używania argumentów rzeczowych, przyjmowanie bez reakcji kalumnii i podłości, brak reakcji na zachowania rodem z innych cywilizacji, niereagowanie na prowokacje – są widziane jako słabość, ale też jako powód do analizy małej skuteczności opozycji totalnej. To też wciąż szuka ona nowych rozwiązań – jakby tu z pozycji planktonu wejść do pozycji rybki i najważniejsze jak rozwalić determinację ludzi wybranych do konkretnego celu – tak by go zablokować. Nic innego się nie liczy. Z wetami – mają dowód – w ich pojęciu – na pęknięcie. O tu należy dalej walić jak w bęben. Mierząc swą miarą – szukają słabego punktu w ego Pałacu Prezydenckiego. Na zimno patrząc – trudno odmówić jakiejś racji Nawet jeśli Pan Prezydent w zawetowanych projektach widziałby cokolwiek, co nie jest zgodne z wolą zmian – rozumiał bym weta. Sam jednak nie mówi, że nie widzi, że zmiany są niezbędne. Kosmetyka? Łatanie starego łacha, prującego się korupcją, przekrętami, brakiem etyki, przepełnieniem kolesiami z kasty, zespolonych tradycją przeszłości – wiadomo – nie ma prawa nic zmienić. Zawarte w projektach Ustaw niedoskonałości rzemiosła prawniczego – jego ducha i języka – można nowelizować.
Tak czy siak – wyrażenie weta blokuje zmiany na długie miesiące i daje czas opozycji na organizowanie ulicy i zagranicy. Nie jestem w stanie tego zrozumieć przy całej atencji dla – podkreślam – mojego, naszego – Prezydenta.
Po takiej refleksji nad tą sekwencją – warunkuję, daję ultimatum a potem i tak wetuję, przyszła mi właśnie ta myśl – co prawda o charakterze chwytu za iluzoryczną brzytwę, lecz nie niemożliwa.. Zauważyłem, że Prezydent powiedział zawetuję. W czasie przyszłym. Nie - wetuję, a - zawetuję. Trzecią z przedłożonych ustaw – podpisał, ale czy wydał oficjalne pismo – podpisaną decyzję o wecie dwóch pozostałych? Nie wiem. Jaka jest formalistyka – skąd mam wiedzieć? I nie sądzę by była to wiedza powszechna, Wiem tyle, że zgodnie z art. 122 ust. 5 Konstytucji RP Prezydent RP może przekazać do ponownego rozpatrzenia przez Sejm ustawę, która została przedstawiona mu do podpisu. W tym celu prezydent RP sporządza wniosek, w którym powinien przytoczyć motywy, dla których zawetował ustawę. Ile ma czasu na oficjalne wyrażenie weta na piśmie w formie zobowiązującej prawnie? Tego też nie wiem. Skąd ten termin dwa miesiące?
Oczekiwanie. Na co?
Pozwolę sobie wyrazić przypuszczenie, że na reakcję opozycji totalnej. Uspokoją się, pokażą swoje zastrzeżenia co do propozycji, Prezydent wypełni swoją rolę bycia otwartym, jest kimś, kto pomaga w dobrych zmianach – bo wtedy racje różnych stron są równoważone – skoro jedna z nich na dziś twierdzi, że jej postulaty nie zostały wzięte pod uwagą. Mają oczywiście jedną jedyną propozycję – nic nie zmieniać – lecz wtedy, po jasnym i prawnym a nie publicystycznym tego wyrażeniu, Prezydent ma szanse powiedzieć – ten postulat odrzucili wyborcy i nie można go realizować. Byłoby to zaprzeczeniem demokracji, której sami tak bronicie. Pojawia się silny argument rzeczowy co do stanu demokracji w Polsce. Jak wyglądają Ci co bronią ulicą i zagranicą fałszywie, bo fałszywie, wbrew faktom i kłamliwie korzystając ponadwymiarowo z wolności słowa i czynów – licząc na zbieżność ich strachu z interesami gospodarczymi możnych tego świata (lecz czy to ważne)? Do ujawnienia tego swego oblicza opozycja oczywiście nie będzie się kwapiła. Czyli nie podejdzie do przedłożenia swoich pozytywnych propozycji, bo po prostu ich nie ma – co zresztą praktykuje od dnia przerżniętych sromotnie wyborów. Ta demokracja już się opozycji totalnej nie podoba. Już dziś opozycja totalna wykazała, że nie ma zamiaru się uspokoić i podejść poważnie do tematu inaczej niż do tej pory
Na tym tle, w kontekście użycia przez Pana Prezydenta czasu przyszłego zauważam, że skoro definicyjnie weto może być całkowite lub konstruktywne, to po upływie tego czasu jaki został wyrażony – Prezydent mówi tak; wobec postawy opozycji, jednak podpisuję te Ustawy – kieruję je (jakby w ramach weta konstruktywnego) jako swój projekt - do wniesienia takich, a takich poprawek. Ustawy zaczynają obowiązywać i są nowelizowane o korekty, które Prezydent i ludzie myślący o zmianach uważają za konieczne. Ustawy, wobec ujawnionej postawy opozycji jedynie dążącej do zablokowania zmian dokonywanych zgodnie z wolą suwerena - Prezydent RP legitymizuje. Czas zostaje wykorzystany do wytrącenia argumentów używanych przeciw Polsce.
Oczywiście, można powiedzieć – tym tekstem reprezentuję myślenie życzeniowe.
Jednak dla mnie, czas bezwarunkowego zaufania w polityce, a więc i w sprawach dotyczących mnie bezpośrednio, się skończył wraz z Czerwcową Nocą Długich Rąk WSI. I ujawnieniu roli Okrągłego Stołu. Jednak myślenie życzeniowe daje czas na weryfikację Niemniej, odkładnie zmian ad calendas grekas – jestem przekonany, nie wchodzi w rachubę. By było jasne - nie widzę też żadnych realnych sił – oprócz obecnego układu władzy – obecnie jedynej szansy na zmiany obowiązujących chorych zasad. Te dzisiejsze są w interesie ludzi a czy się komuś podoba czy nie, lecz działających od czasów prakomuny i oni ich za nic nie zmienią. Jak Sądy same się nie oczyściły a Nauka również. Pamiętajmy od czego komuna zaczęła i co jej do tej pory owocuje. Kto pamięta i go uczyli czy doświadczył – to wie. Weszli „wyzwoliciele” na bagnetach – ściślej z naganami, pepeszami i bezpieką i zaczęli od zmian zasad; i w sądownictwie, i w palestrze, i w Nauce I oczywiście od kontroli gospodarki. PiS wracając do normalności i prostując, dokładnie właśnie od tego zaczął.
Bo to jest konieczne i leży w naszym wspólnym interesie. Inaczej – jesteśmy jako żywo – w końcu XVIII w – tyle, że rozbiory nie koniecznie muszą się dziś odbyć bagnetami a bankami i dyskryminacją gospodarczą. Dlatego wolę nie myśleć nawet o tym, że Pan Prezydent chce zatrzymać to, co ludzie wyraziście zlecili, I Jemu – najpierw, a potem środowisku, z którego wyszedł. To jest Ich wspólne zobowiązanie
Na gry w salonowca Pałacowego – już nie ma czasu.
Łatwiej nie będzie. A cokolwiek by nie mówić – spowolnienie i danie oddechu opozycji totalnej jest faktem i jak sądzę kardynalnym błędem. Do naprawienia i być może popełnionym z pobudek szlachetnych ale błędem. Podkreślam nie mam oczywiście wiedzy i znajomości uwarunkowań Prezydenta RP – to jest opinia z pozycji szarego obserwatora tego co się dzieje i co jest dla mnie niepokojące.
I na koniec może wzniośle ale koniecznie trzeba powiedzieć. Zadania mamy też jasno postawione. Bez mesjanizmu, a realistycznie są one wyrażone przez świętego Jana Pawła w „Zadaniach dla Polaków” i przez Piotra Skargę - poprzez „swoich pożytków zapomniawszy”.
Obydwa – każą eliminować gry w piaskownicy na rzecz podstaw.
Bez nich każdy dom runie.