- Czas potrzebny na przeczytanie tego tekstu to około 2 minuty i 40 sekund.
To już po raz kolejny odgrzewany kotlet – sprawa Pana Romana Polańskiego. Najlepiej by było nim się nie zajmować. Tylko jakaś już chyba babcia po ponad półwieczu sobie przypomniała sobie, że była molestowana i gwałcona. Mnie to pachnie maksymą – pecunia non olet. Naprawdę trudno nie kojarzyć też tej reanimacji z wnioskiem Polańskiego by po ludzku mógł być na grobie żony zamordowanej wraz z ich nienarodzonym dzieckiem – bo do tego w dużej mierze chyba się sprowadzają Jego starania.
Oczywiście – ani nie jestem zwolennikiem łagodności wobec sprawców i to takich czynów jak gwałt czy pedofilia. Co do ohydy tych czynów – nie ma wątpliwości.
Czyn – wina – to też jej odpuszczenie, lecz nie w ramach samego miłosierdzia – bo człowiek w tym zakresie może co najwyżej mówić za siebie a i tak suma jest na Sądzie Ostatecznym. Odpuszczenie – to w kategoriach ludzkiej sprawiedliwości –uznanie winy, wyrażenie skruchy, zadośćuczynienie i gest odpuszczenia ze strony osoby poszkodowanej.
Po ludzku – Polański – wypełnił wszystko – od żalu za czyny poprzez zadośćuczynienie, karę w postaci tego co stracił życiowo po przebaczenie poszkodowanej. Tylko w tym sensie – jestem skłonny uważać – iż dalsze przeciąganie sprawy już nie służy tak sprawiedliwości jak jakimś innym celom. Nawet ich nie nazywam i nie roztrząsam bo po co. Nic by to nie wniosło. Zaś wiarygodność Pani dobrze ponad 60 - cio letniej (minimalnie dziś), która po półwieczu sobie przypomniała o dramacie, niech (byle rzeczowo) rozpatruje ten sam Sąd, który ściga Polańskiego. Nic mi do tego.
Dlaczego więc piszę?
Proste. Chcę – mając nadzieję, że ten tekst trafi do jakiś młodych rąk – pokazać jakoś dziwnie zupełnie pomijany aspekt tej sprawy. Właśnie wielce pouczający dla młodzieży a wpychany w niebyt, jak sądzę, dla obłędu politycznej poprawności.
Zastanówmy się oto nad tym za co w istocie od półwiecza płaci Polański. Skąd się wziął Jego czyn? Nie tylko przecież z młodzieńczego temperamentu i chorych skłonności.
Przywołajmy tamte czasy, nie tylko porzucenia zasad – bo do tego w każdym pokoleniu i czasie młodzież ma chętkę – lecz też powszechniejszej akceptacji takiej postawy ich lekceważenia. Świat wyzwolenia do używek, akceptacji swobody obyczajowej, uznawania za racjonalne kasację społecznych norm obyczajowych w końcu i braku uznania dla hierarchii pokoleniowej. W tym klimacie czasów znajdujemy stosunkowo młodego człowieka. Temu pierwsze sukcesy uzyskane po strasznym dzieciństwie i pierwszych zawodowych krokach w siermiężnej wersji życia w soc – coś tam – jak to nazwać – mogły i pewnie wywróciły świat wartości. Można śmiało przypuścić, że ten świat porzucenia zasad – był dla Niego swego rodzaju rajem, do którego się dostał z kopytami i perspektywą wielkich dalszych sukcesów.
Zasada – brak zasad – dziś pokazywana przez gościa w czerwonych – nomen omen - portkach jako róbta co chceta – mogła się wydawać jak najbardziej nie tylko dopuszczalna lecz i wręcz uprawniona. I to dokładnie za to, też do dziś płaci – nie tylko za swój czyn – Polański Zanim więc droga młodzieży pojedziesz z entuzjazmem na Przystanek – to pomyśl o pokazanej stronie sprawy słusznie czy nie okrzykniętego wielkim reżyserze. Zdarzenia na Przystanku czy w innych „atrakcyjnych” towarzystwach i miejscach – nawet małe – mogą owocować na całe życie. Warto to brać pod uwagę – oczywiście gdy się myśli o własnym interesie i o własnej przyszłości.
Każdy – bez wyjątku za takie rzeczy, zmieniającym jednym zdarzeniem cały tok dalszego życia – płaci. Młodego człowieka to niby nie obchodzi gdyż myśli że wszystko jest możliwe a życie jest prawie wieczne. Otóż wcale nie jest a zasady nie są głupie a głupia jest tylko polityczna poprawność przyjęta jako zasada.