- Czas potrzebny na przeczytanie tego tekstu to około 4 minuty.
Jestem poza środowiskiem kibicowskim i nie byłem na stadionie w czasie wydarzeń, które są powodem obecnego problemu rozważanego przez Wojewodę zamknięcia stadionu Cracovii dla publiczności. Tym samym ani nie mam podstaw ani nie mam ochoty dyskutować samych wydarzeń, a tym bardziej rozsądzać kto w tym zawinił. Uważam jednak, że mogę posłużyć obserwatorom i emocjonalnie zaangażowanym w ocenie skuteczności reakcji a nawet, być może, w ukierunkowaniu decyzji.
Z tego co osobiście doświadczyłem w dziś już odległej przeszłości, a także jako mieszkaniec z bezpośredniego otoczenia stadionu Cracovii - wiem dobrze jak wyglądała sytuacja przed laty i jak teraz zmieniło się otoczenie kibicowskie każdego meczu. Nawet tych z wydarzeń, które są określane jako wysokiego ryzyka. Derby do takich bez wątpliwości należą. Nie poddaje się też mojej logice intensywność emocji w relacjach między miłośnikami drużyn równie wiekowych a osadzonych po dwu stronach tych samych Błoń. Wiem jednak, że bez wątpliwości owa kontrowersja była wtedy gdy byłem tego świadkiem wykorzystywana w celach wcale nie sportowych a środowisko kibicowskie w swej masie to są normalni ludzie, dla których Cra-co-via i Wi-seł- ka to są Ich wspomnienia, żywe zainteresowanie i duma. Jednak ze wspomnień i dumy mało co wynika dla związku z kultem bandytyzmu. Ten istnieje w zasadzie – obok – i jest tylko schowany pod płaszczyk kibiców. Sami kibice – nie są, to jasne, środowiskiem prosto z Wersalu, dosadne do bólu w zawołaniach, ale z istoty i historii nie tak skłonne do rękoczynów zwłaszcza o nic. Do zbicia za żywota – droga daleka. Ustawka i walki na blokowiskach – mają zupełnie inne funkcje. Tym bandytom mecze nie są wcale potrzebne – są tylko oficjalnie ogłoszonymi terminami i miejscami starć. Owa grupka bandycka nazywana kibolami była i zapewne nadal jest w jakiś sposób nie tylko zebrana do kupy, ale i używana instrumentalnie i naocznie widzę, jak zostaje ona dzięki obecnym Władzom Klubu wręcz odizolowywana. Działania i reakcje tej grupy to tylko w części są emocje – reszta to są inne powody. Emocje mogą mieć nawet takie same jak inni, ale już czyny mają w moim przekonaniu inne sprężyny. Kordony Policji – dziś to i tak mniejsza część wcześniej używanych sił, a po zakończeniu meczu jest zdecydowanie spokojniej. Stawiam tezę, że obecne zachowania bandyckie (bo jak się leje krew mówienie o chuligaństwie jest eufemizmem) – są tylko i wyłącznie prowokacjami. W jakim celu i przez kogo robionymi – to oddzielna sprawa, nad którą powinny się wspólnie pochylić i władze Klubu i władze Miasta (w końcu Klub jest w jakiejś części miejski) i ogólnie rozumiane służby utrzymania porządku publicznego. Przyjmując powyższy punkt widzenia – karanie Klubu za wybryki osobników – jest nie tylko niesprawiedliwe ale wręcz nieskuteczne w sensie dążenia do uporządkowania sytuacji. Z Klubem należy współpracować, działać z nim w porozumieniu, wpływać na organizowanie się normalnych kibiców dawanie Im do ręki narzędzi izolowania tej zewnętrznie inkorporowanej grupy przestępczej. Karanie Klubu tylko go osłabia – co działa na korzyść – jeśli tak można powiedzieć tych, którym zależy na rozróbie jako metodzie. Czego? Jak mówię – cele mogą być przeróżne. Dziś gdy ogólnie – środowisko kibicowskie od czasu słynnego hasła skierowanego do ówczesnego Premiera – stały się w dużej mierze emanacją formy pozytywnej i patriotycznej aktywności społecznej jest ono dla lewactwa problemem politycznym. A czas politycznie nie mamy spokojny. I już mamy pierwszy potencjalny powód dążeń do uogólnienia odium bandytyzmu na kibiców w ich masie. Sam też byłem świadkiem – i od tego czasu te rzeczy inaczej widzę – że zadyma i rozróba, rozhuśtanie emocji – mogą być narzędziami lobbingu biznesowego (możliwy powód drugi), środkiem nacisku na ośrodki decyzyjne (powód trzeci) – czasem w sytuacjach wręcz patologicznych stają się dla tych ośrodków rodzajem alibi dla „konieczności” podejmowania decyzji, które normalnie nie powinny być podejmowane (powód czwarty) I co ? Mało prawdopodobne? Wtedy gdy byłem tego świadkiem, sam ówczesny Konsul obcego Państwa uczestniczył w Konferencji Prasowej i wspierał biznes prywatnej firmy równocześnie promowany zorganizowanym naciskiem tzw. kibiców. Starsi mogą pamiętać demolujący przemarsz szalikowców przez miasto spod Urzędu Wojewody pod Urząd Miasta – wtedy gdy ważyły się decyzje, o które chodziło. By było jasne za demolkę nikomu włos z głowy nie spadł. To było co prawda dawno ale czy nadal nieprawda? Nacisk i na Wojewodę i na Radę Miasta był? Był.
Sumując pozwolę sobie na wyrażenie opinii, że karanie w odpowiedzialności zbiorowej Klubu jest błędem powodującym osłabienie działań, które Klub podejmuje i podejmować będzie. Z dużym prawdopodobieństwem jest też wypełnieniem tego o co chodziło prowokatorom. W końcu race rzucają konkretne osoby i po coś zostały ona użyte. Niegdyś bandyta rzucił nożem na boisko raniąc zawodnika. Zakaz stadionowy – sam w sobie dużo dał? Efekt medialny może i jakiś był – ale czy pomogło to Klubowi w czymkolwiek ? Nie sądzę. To, że bandytę złapano i został publicznie pokazany mogło tylko przynieść mu chwałę ale tylko w gronie takich jak on – ale i to towarzystwo otrzymało konkretny sygnał – jak zostaniesz złapany – a zostaniesz – to masz przegwizdane na długie lata – a ci którym Twoje zachowanie odpowiada – nie poczytają Ci tego za plusik , bo dałeś się nie tylko złapać ale i mogłeś sypnąć z kim współdziałałeś. To ważny element walki z tym zjawiskiem podszywania się bandytów pod legendę kibica.
W miejsce zakazu stadionowego – uważam za o wiele skuteczniejsze wzmocnienie – w tym i o element nazwijmy to społeczny - wspólnych działań i silne ich wspomożenie w instrumentarium techniczno-socjologiczne.
W tym to akurat obecny Prezes Klubu jest zawodowo świetny.
Nie kładł bym nacisku na ruchy wielce spektakularne, taki zakaz stadionowy ładnie wygląda jako reklama chęci bycia skutecznym w walce.
Ja bym tam wolał skuteczność walki – w tym przez identyfikację źródła a nie objawów.