- Czas potrzebny na przeczytanie tego tekstu to około 5 minut i 48 sekund.
Co chwilę i z wielu okazji pojawia się problem,, który jakoś dziwnie nie jest pokazywany w swej wadze i robi wrażenie niezauważanego. Jest jednak istotny – blokuje otwartość debaty i niszczy rozsądek w decyzjach . Pozornie wydaje się być tak błahym i tak równocześnie trudnym do jednoznacznej oceny, że może dlatego pozostaje nienaruszony. A powinien - dla zdrowotności (jak to Pawlak z Kargulem mawiali) życia publicznego i ukrócenia cwaniactwa. Chodzi mi o instytucję świętych krów – mówiąc w skrócie.
Nie w Indiach, a tu u nas w Europie i w poprawności politycznej. Święta Krowa – jak wiadomo – jest nietykalna Wszystko jej wolno, wszyscy się do niej dostosowują i obawiają powiedzenia prawdy. I tak brnie się w półkłamstwa i kłamstwa, a kto chce coś od owej osoby lub instytucji – z definicji jest co najmniej grzesznym człowiekiem godnym na wieczne potępienie w opinii publicznej
Mnie nie zależy – to temat jednak podejmę.
Najpierw tylko podrzucę parę przykładów.
Prawa kobiet, WOŚP, Uczoność Uczonych, Ekologia – ekolog, Smog, itd.
Dziś powiedzieć coś, co sprzeciwia się faktycznemu uprzywilejowaniu prawnemu kobiet, coś co kwestionuje ich prawo do aborcji (tak jest nazywane po prostu zabójstwo) - prawo do podkreślmy – jednostronnej decyzji o zabiciu dziecka poczętego – to oznacza zostać judeochrześcijańskim talibem. W dyskusjach o tym problemie w ogóle nie istnieje mężczyzna – chyba, że jako gwałciciel a wtedy nawet zdrowe dziecko poczęte nie ma obrony – śmierć przez rozerwanie. Bo prawo kobiet. Cokolwiek by mężczyzna nie zrobił może z łatwością być określone mianem molestowania – a molestowanie w drugą stronę po prostu nie istnieje. Całość i to dosłownie tego problemu – w istocie można sprowadzić nie tylko do kwestii czysto moralnych czy dotyczących relacji męsko-damskich. Kieruje nimi właśnie ustanowienie kobiety jako nadgatunku osoby prawnej – posiadającej – przy wszelkich pozorach straszliwego ucisku – zupełnie specjalne prawa. Czy kiedykolwiek stało się cokolwiek kobiecie, której udowodniono, iż jej oskarżenia o gwałt okazały się (wielka rzadkość) fałszywa – a jej skok na kasę z użyciem narzędzia seksualności – zostałby ukarany? Wielokrotne wdowy – to przecież zrządzenie losu Całość sprawy ustanowienia tej swoistej nietykalności – i tego się nie zauważa – można widzieć jako dość dobrze pomyślane narzędzie na zniszczenie spoistości społeczeństwa w jej cegłach – tradycyjnej rodzinie i zdrowych relacjach i wzajemnej odpowiedzialności. Czy można się dziwić, ze młodzi mężczyźni wybierają, jeśli już, to tak zwane wolne związki (czyli nie rodzinę) lub wręcz samotność, żywiąc głęboką obawę przed skutkami kontaktu z prawnie ukonstytuowaną maszyną do cywilnego zabijania?
Następny przykład – WOŚP. Kto podejmuje ważne pytania wskazujące że ani to filantropia ani nie bezinteresowna, że formuła zbiórki publicznej w jakimś stopniu uwalnia od określenia akcji jako przedsięwzięcia gospodarczego – ten jest neandertalczykiem, wrogim chorym dzieciom i starcom - okropność. A jednak filantrop przekazuje swoje środki a tu mówimy o organizacji ich przekazania O faktycznych darczyńcach, tych którzy dali, którzy wylicytowali – mało co, To Jurek przekazał, to dar WOŚP – u a nie tej bezimiennej reszty. Blokada pytań, które zadaje każdemu każdy Urząd Finansowy – łącznie ze skutecznym, jak wiemy, zlekceważeniem żądania Sądu - jest faktem. Status nietykalnego gwarantowany. Dlaczego – to chyba dobre pytanie. W tym też kontekście warto by było dojść do proporcji pomiędzy kwotami z puszek i tymi od sponsorów Pytania o czas przekazania i rozdział zebranych środków – jest już nie tylko nietaktem – jest powodem do konkretnych kroków prawnych. Brak odpowiedzi na wiele pytań i wygłupy z łażeniem po stole zachrypniętego show(?)mana, jak dla mnie jest żywym dowodem na funkcję owego statusu nietykalności. Skandalem ma być pytanie o proporcje pomiędzy zebranymi środkami przez WOŚP – przy całym szacunku dla młodych ludzi zapalonych do naprawdę pięknej idei pomocy drugiemu człowiekowi - a środkami jakie w podobnych – i nie tylko - sprawach, systematycznie, przez cały rok, przekazuje choćby Caritas. Każde pytanie – to atak na co?
Na świecką świętość.
Następna rzecz. Uczoność uczonych – nie może być kwestionowana. Sama rozmowa na temat tej nietykalnej kasty, pytania o rolę obecnego systemu recenzowania, a także pozyskiwania oraz dystrybucji pieniędzy jest dotykaniem nietykalnego. Co si dzieje pod skórą – nikogo ma nie obchodzić. Przed tym samym stanął Wymiar Sprwiedzliwości – tyle że skutki jego działania sa widziane gołym okiem – to tak łatwo nie przychodzi utrzymanie statusu nietykalności. Rzecz oczywista – oceny merytoryczne działalności naukowca – są dostępne tylko jego otoczeniu – to fakt i trudno to kwestionować. Jednak wręcz nietaktem są próby pytań o efekty, o pieniądze o – bardzo ważne – plagiaty czyli i zachowania etyczne. Plagiat to nie tylko działanie kopiuj- wklej – a to tylko jest wykrywane i piętnowane – a także i przede wszystkim kradzież myśli Bez etyki – ani rusz To nietykalność jest lekarstwem. Może raczej trucizną. Jakże to jest trudne do ocen i rozsądzenia. To wszystko pozostaje nietykalną sferą, w której nietykalni tylko czasem się dziwią gdy CBA interweniuje. Wszak owi nietykalni działali i działają dokładnie tak jak przez ostatnie lata, od kiedy to komuniści rządni rządu dusz – zapragnęli przejęciem ręcznego sterowania dystrybucją środków i awansów - podstawić pod ówczesną elitę – przynajmniej w części swojaków postawionych sztucznie na piedestale nietykalności. Cała reszta mogła sobie być rzeczowo znakomita i etyczna – ale dyktat nietykalnych swojaków był ważny dla przejęcia steru władzy nad umysłami. Lekko i do końca nie wyszło, ale kto miał być święty nietykalny – nim pozostał
A Ekologia i figura ekologa? Też dobra. Ktoś, kto ma zerową kompetencję w sposób obowiązujący decydentów wyraża opinie nie mające nieraz nic wspólnego z faktyczną ochroną środowiska. I znów sprawa jest niejednoznaczna, a pozycja figury tzw. Ekologa daje bezkarność działań niezgodnych z zasadami uzyskiwania koniecznej równowagi pomiędzy interesami środowiska i człowieka, Strach urzędnika (oby tylko strach) i przerażająca nieskuteczność takich choćby niezwykle merytorycznie udokumentowanych opracowań. Choćby takich jak tych jako Ministra prof. Jana Szyszki w sprawie Puszczy. Nietykalność figury nie dopuszcza nawet prostego i zasadniczego, a możliwego do udokumentowania pytania kto proszę Unii będzie odpowiadał za zniszczenie Puszczy zaniedbaniem gospodarczym i zaniechaniem walki z osławionym Kornikiem Drukarzem. Lepiej postawić Polskę pod pręgieżem (choć wydaje się ze tylko o to chodzi ale nietykalność ekologa jest tu narzędziem) niż zadbać i wspomóc ratowanie Puszczy Białowieskiej. Jaki jest to jawny kant – można zobaczyć w świetle wycinki prowadzonej w Niemczech pod kopalnię odkrywkową. To już urasta do rangi symbolu w świetle straszliwych skutków używania paliw stałych i doktryny równości podmiotów w dostępie do środowiska. W tym samym ciągu mamy problem smogu. W nim z kolei do nietykalnych należą głoszący, że w Krakowie – tylko piece są winne i jak te się wytnie razem z kominkami to będzie znakomicie. Przy okazji i Bank coś przyjmie i pozycję eko- miasta się zdobędzie. Nietykalność i niepodważalność „ekologów” jest koniecznym narzędziem
Również i inne relacje, w których mówi się o dyskryminacji wszelakiej tu mogłby być omawiane. Biały – czarny, katolik – innowierca itd. instytucja nietykalnej czyli z definicji uprzywilejowanej osoby ma swą rolę, z którą jakoś nikt nie polemizuje. Jak jest konflikt między ludźmi – na pozycji słabszego i oskarżanego z rutyny o nietolerancję staje biały czy katolik – obydwa powody dobre do zbudowania pozycji nietykalności drugiej strony. Czy wtedy mówimy o dyskryminacji katolika czy białego? Jest jasne, że katol i biały jest agresorem. Dziś i w standardach zachodnich muzułmanin, a ściślej, powołujący się na tą wiarę, jest tak dalece nietykalny – że nawet masowe gwałty w pamiętnego Sylwestra były przemilczane czyli ustąpiły już przed nietykalnym pojęciem molestowania. Tym razem – wyższe racje nie pozwoliły na nazywanie rzeczy po imieniu. Na szczęście w nieszczęściu złapano rzezimieszków z Rimii – ale jaki będzie prawdziwy finał to się dopiero okaże.
Myślę, że dziś i u nas jak w Indiach – trzeba by było zmienić podejście do nietykalnych.
Czego życzę na ten Nowy Rok.