- Czas potrzebny na przeczytanie tego tekstu to około 2 minuty.
Na szczęście, urodzinowy jubel Andrzeja Sikorowskiego w Filharmonii (65 lat) miał trochę w tym względzie upuszczone powietrze choć i Prezydent i Poseł grzejący się przedwyborczo bardzo się starali o trzymanie dęciaka, część oficjalna nawet przeszła z luzem czcigodnego.
Klucze od Miasta dostał, ale bez informacji co one otwierają skoro bram nie ma, a i flaszę ? także otrzymał publicznie od posła a chyba nieco wbrew prawu ale z upomnieniem się dającego by nie opróżniać bez niego. Taki sobie luz na jaki stać Posła przed potencjalną nadzieją na reelekcję. List samego Ministra co to Krakowowi kasę odebrał a Klatę podpiera Jubilat dzielnie wytrzymał.
Mogę powiedzieć ? Krakówek dopisał ? a śpiewanie i granie było przednie ? co z nawiązką skompensowało niedogodności wstępu do występu i ? innych uciążliwości. Do nich bym zaliczył oprócz przydługiego silenia się na fraternizacje z delikwentem też walące bezkompromisowo po oczach snopy migających reflektorów. Nigdy nie było wiadomo z której strony i jakim kolorem się dostanie po źrenicy. I dyskotekowy huk basów. A może to tylko moje starcze ucho i oko? To co jest dobre w dyskotece ? daje kompletną plajtę w sali, w której ludzie siedzą patrząc w jedną stronę i to na różnych poziomach. Ale zdyscyplinowana grupa fanów ? dopisała i dała stosowny klimacik.
Nie ma co w relacji opowiadać o muzyce, choć poza postaw nihilistycznej względności w tekstach ? jak to u Sikorowskiego mało co może irytować. W końcu to bard poprawnych politycznie do bulu (proszę nie poprawiać!) To nic nowego. Jednak melodii świetnie granych i zespołu wraz z (jak można było się przekonać ? jak na moje drewniane ucho ? najwyższych lotów ? artystką) Mają, córeczką, zawsze mile się słucha.
I właśnie temu fragmentowi może poświęcę nieco uwagi.
Podnoszenie, że piosenki Sikorowskiego są dobre w słuchaniu, nie wnosi nic nowego.
Dla mnie godna jest podkreślenia ta właśnie zapomniana już, a ważna społecznie i rodzinnie relacja Ojca i Córki. Zawisty czy złośliwy powie; ma nazwisko ? holuje córkę ? czysty nepotyzm. Nic bardziej niewłaściwego w takiej ocenie.
Ma nazwisko ? to fakt. Jakoś i już od lat ? wspierał córkę. Cóż w tym złego? Szewc uczy syna na szewca i ten ma większe szanse zostania dobrym szewcem, A ten ma talent i szkołę. Pisze ? w czasie przeszłym ? wspierał - bo dziś Maja Sikorowska (a nie Komorowska jak w rozpędzie zapodał konferansjer smaczliwie się sypiąc) jest już sama w sobie klasą. Sądzę wiec raczej, że nie tyle Pan Sikorowski wspiera córkę co ma w niej wspaniałego partnera artystycznego. Tylko zazdrościć i to w każdym zawodzie. Tu pełny ukłon i podziw.
Na tym tle znajduję ważny rys refleksji Pana Andrzeja.
W tym postępowym towarzystwie przyznał publicznie ? widocznie jesteśmy patologiczną rodziną. Coś Mu się zmienia w poprawności politycznej
Heroiczne wyznanie wobec postępowców.
Może kryzys w Grecji ? którą na pewno darzy sentymentem i konstatacja, że naprawdę mogą być tacy dla których ciepła i opiekuńcza oraz partnerska relacja z córką i w rodzinie ? to patologia ? razem wzięte spowodują, że przetrze oczy na słowo postęp?
Bo kochanie córki to nie dziś szalejąca pedofilia, , a normalność. W końcu Pani Maja już jest dużą dziewczynką. Ale parę lat temu gdyby było jak dziś ?różnie by być mogło.
Proszę Państwa ? Oni się publicznie przytulili i pocałowali. Na estradzie!