- Czas potrzebny na przeczytanie tego tekstu to około 2 minuty.
"Fucha" w PRL-u to była dodatkowa praca, wykonywana "na czarno", zazwyczaj w czasie godzin pracy i na zakładowym sprzęcie, ale za dodatkowe pieniądze. Proceder był nielegalny, ale powszechny: zakłady pracy płaciły niewiele, ale "obrywy" to rekompensowały. Obecnie takimi chałturnikami są np. lekarze i ... sędziowie Trybunału Konstytucyjnego. Jak się okazuje - sędziowie wartość swojej pracy wyceniają bardzo wysoko. Okazuje się, że pensja sędziowska - prawie 20000 zł (to już lepiej, niż płaca złodzieja lub idioty, prawda? ...), a w przypadku prezesa i wiceprezesów - jeszcze więcej, to za mało dla tych wybrednych koneserów "delikatnych kawałków kurczaka".
Sędziowie w ustawie zagwarantowali sobie możliwość dorabiania na uczelni, i to W PEŁNYM WYMIARZE CZASU PRACY. Fakt - jest zastrzeżenie "o ile nie utrudnia to pełnienia obowiązków sędziego", ale umówmy się: ktoś na to zwraca uwagę? ...
Mamy więc sytuację następującą: sędziowie Trybunału Konstytucyjnego, zarabiający lepiej niż świetnie (przeciętna płaca we wreśniu 2015 r. wyniosła 3 854,88 zł, sędziowie zarabiają więc CO NAJMNIEJ 5 razy tyle), jako swoją PODSTAWOWĄ pracę uznają właśnie fuchę na uczelni. I dopiero, gdy plan zajęć profesora na uczelni pozwoli, to pan profesor skoczy na chwilę do Trybunału Konstytucyjnego ...
Czy uczelnia dobrze płaci profesorm - sędziom Trybunału? Nie wiadomo, bo prezes Rzepliński odmawia udzielenia w tej materii informacji publicznej. Nie jest pierwszy - to samo robił Tusk, Komorowski ... Doborowe grono szKODników, prawda? ... Myślę jednak, że profesor-sędzia, który może się odwdzięczyć macierzystej uczelni jakimś zgrabnym orzeczeniem, jest dla tejżenabytkiem wręcz bezcennym ...
Przyznam, że dla mnie cała ta heca wobec Trybunału Konstytucyjnego jest żenująca sama w sobie, ale wiadomość, że sędziowie TK pracę w Trybunale traktują jako tę gorszą, wykonywaną w wolnej chwili, po prostu mnie oburza. Powiedzmy to sobie otwarcie: Polska jest krajem BARDZO biednym i zarobki rzędu dwudziestu tysięcy i więcej są nieosiągalne dla - zapewne - 80 lub 90% społeczeństwa. Nie kwestionuję, że pewnie są to dobrzy fachowcy w swojej dziedzinie, ale jeśli im nie wystarcza płaca sędziego, to niech ją rzucą i zajmą się czymś bardziej intratnym - na ich miejsce przyjdą prawnicy mlodsi, bez tytułów naukowych, za to z rzetelną wiedzą, której po prostu MUSIELI nabyć, walcząc o swoją pozycję z korporacjami prawniczymi.
Czymś absolutnie obrzydliwym są fochy strojone przez prezesa Rzeplińskiego, który psuje państwo na chama i bez skrupułów, narażając dobre imię Polski w obronie SWOJEJ, ŚWIETNIE PŁATNEJ, POSADY.
Uważam, że w nowelizacji Konstytucji należy zagwartantować, że sędzia TK nie może sobie chałturzyć po kątach (nawet na uczelniach) oraz przewidzieć możliwość odwołania sędziego.
2. Sędzia Trybunału nie może podejmować dodatkowego zatrudnienia, z wyjątkiem zatrudnienia w charakterze pracownika naukowo-dydaktycznego, dydaktycznego lub naukowego u jednego pracodawcy, w łącznym wymiarze nieprzekraczającym pełnego wymiaru czasu pracy pracowników zatrudnionych w takim charakterze, o ile nie utrudnia to pełnienia obowiązków sędziego Trybunału.
1. Wynagrodzenie zasadnicze sędziego Trybunału stanowi wielokrotność podstawy ustalenia tego wynagrodzenia, z zastosowaniem mnożnika 5,0.
2. Podstawę ustalenia wynagrodzenia zasadniczego sędziego Trybunału w danym roku stanowi przeciętne wynagrodzenie w drugim kwartale roku poprzedniego, ogłaszane w Dzienniku Urzędowym Rzeczypospolitej Polskiej „Monitor Polski” przez Prezesa Głównego Urzędu Statystycznego na podstawie art. 20 pkt 2 ustawy z dnia 17 grudnia 1998 r. o emeryturach i rentach z Funduszu Ubezpieczeń Społecznych (Dz. U. z 2015 r. poz. 748).
http://trybunal.gov.pl/o-trybunale/akty-normatywne/ustawa-o-trybunale-konstytucyjnym/
Tekst ukazał się na Salon24 1 stycznia 2016r