Po tym, jak Sejm przyjął rządowy projekt „Rodzina 500 plus” (ma wejść w życie 1 kwietnia 2016 r.), wszystkie ugrupowania, które go krytykowały, tak naprawdę mają tylko jeden problem. Nazywa się on „dlaczego to nie my?”. Nie wnikam w ekonomiczny sens i istotę tego programu, bo ten włos został już wielokrotnie podzielony na czworo. Interesują mnie wyłącznie kwestie polityczne. A politycznie „pięćset plus” to nokautujący cios, po którym bardzo trudno się podnieść.

I politycy wszystkich partii doskonale o tym wiedzą. Bo ten program spełnia wszystkie kryteria skutecznej i akceptowanej polityki. Skuteczna polityka musi być bowiem prosta. Trzeba robić rzeczy zrozumiałe dla większości i korzystne dla tych, do których są adresowane. „Pięćset plus” zawiera dokładnie to, co oznaczają te dwa słowa. Żadne odpisy podatkowe, ulgi czy zwolnienia od obciążeń tak nie działają, bo komplikują sprawę, choćby prowadziły do tego samego efektu. Dlatego ten pomysł Prawa i Sprawiedliwości wywołał furię w Platformie Obywatelskiej, rozstrojenie Nowoczesnej, rozedrganie w ruchu Kukiz ’15 i chęć przyłączenia się do wygranych w Polskim Stronnictwie Ludowym.

Rządząc w latach 2005-2007 koalicyjny rząd PiS zmniejszył podatki, i obniżył składkę rentową zostawiając dodatkowe pieniądze w kieszeniach milionów Polaków. A jednak tamte posunięcia politycznie nie zostały dobrze „sprzedane” i zdyskontowane. Po prostu nie miały w sobie prostoty i oczywistości programu „pięćset plus”. I tamte posunięcia nie wpłynęły na wynik przyspieszonych wyborów w 2007 r., bo były zbyt abstrakcyjne. Dlatego m.in. PiS przegrało wtedy wybory. Nie twierdzę oczywiście, że rząd Beaty Szydło tylko dlatego wprowadza „pięćset plus” w takiej a nie innej formie, że liczy na premię w następnych wyborach. Jednak na pewno ten rząd stara się działać wedle prostych i zrozumiałych dla większości reguł, bo to się bardziej politycznie opłaca niż robienie tego samego wedle bardziej skomplikowanych zasad. Właśnie tak w latach 80. XX wieku w USA działał wzorcowy pod wieloma względami rząd Ronalda Reagana. W takim modelu rządzenia podstawowe idee politycznego planu muszą być desygnatami nazw, pod którymi są prezentowane.

Można powiedzieć, że w sensie PR-owskim czy marketingowym programem „pięćset plus” Prawo i Sprawiedliwość ukradło show politycznym konkurentom. Dlatego politycy PO najpierw próbowali go totalnie zdyskredytować, a potem przebić własnym, gdzie chcieli obdarować wszystkie dzieci. Problemem jest to, że PO niemająca większości w parlamencie może obiecywać złote góry, a i tak liczy się konkret przegłosowany przez większość PiS. Tym bardziej się liczy, że przecież PO rządziła przez osiem lat i miała mnóstwo okazji, żeby w tym czasie swój projekt przedstawić i wprowadzić w życie. A wyborcy wyciągają z tego prosty wniosek: skoro nie przedstawili, to nie chcieli tego zrobić. Teraz zaś tylko ratują twarz, bo zorientowali się, że to pomysł bardzo nośny politycznie. Choćby więc Platforma obiecała po 5000 zł na dziecko zamiast 500 zł tej sprawy politycznie nie wygra. Jej politycy uznali, że muszą w Sejmie gardłować, bo milczenie byłoby jeszcze gorsze i sądzili, że w ten sposób osłabią polityczną wygraną PiS, co jest jednak mało realne. Inny problem mają z programem „pięćset plus” politycy Nowoczesnej i ruchu Kukiz’15. Te ugrupowania nie rządziły, a nawet nie były poprzednio w parlamencie. Tyle że popełniły elementarny błąd politycznych nowicjuszy.

Takiego programu jak „pięćset plus” nie można krytykować czy też ulepszać z pozycji narracji ekonomicznej, wolnorynkowej bądź liberalnej, bo się na tym politycznie wyłącznie traci. Posłowie obu ugrupowań (w wypadku Kukiz ’15 tylko część) wpisali się tylko w wolnorynkowe czytanki Leszka Balcerowicza, co u ludzi Ryszarda Petru akurat nie dziwi, skoro ich lider był teczkowym i asystentem tego niegdysiejszego guru. Ale te wolnorynkowe czytanki (w ostatnich latach zresztą raczej mało wyrafinowane politgramoty) nawiązują do lat rządów z udziałem Unii Demokratycznej i Unii Wolności, które w kwestiach socjalnych czy wrażliwości społecznej są odbierane fatalnie. A sam Leszek Balcerowicz jest dziś znacznie częściej postrzegany jako „szkodnik” niż wtedy, gdy sprawował państwowe funkcje, a demonstranci krzyczeli: „Balcerowicz musi odejść!”. Używanie dziś w debacie o pomocy dla rodzin języka i retoryki z wolnorynkowych czytanek Balcerowicza jest więc politycznym samobójstwem. To już lepiej posługiwać się językiem Janusza Korwin-Mikkego, co zresztą niektórzy posłowie klubu Kukiz ’15 próbowali robić.

Politycy wszystkich opozycyjnych ugrupowań dobrze wiedzą (niezależnie od tego, co udają przed kamerami), że programem „pięćset plus” PiS zyskał mocne zakorzenienie społeczne i zdobył wiele punktów. A będzie nadal zdobywał, gdy program zacznie przynosić efekty, co przecież będzie trwało latami. Można więc uznać „pięćset plus” za naprawdę złoty strzał. Trzeba mieć bowiem świadomość, że rządzący mają niewiele okazji, by wprowadzić coś tak prostego, realnie pomagającego rodzinom i tak politycznie korzystnego. Przede wszystkim z powodu ekonomicznych ograniczeń. I może być nawet tak, że już do końca tej kadencji rządzące PiS nie zrealizuje nic równie spektakularnego i czytelnego dla przeciętnych ludzi. Dla opozycji sprawa „pięćset plus” jest dlatego kłopotliwa, że PiS realizuje ten projekt na początku kadencji i przez następne lata będzie odcinało od niego kupony. To wywołuje wściekłość, szczególnie w PO i rodzi poczucie bezradności, bo bardzo trudno coś takiego podważyć czy zdyskredytować.

To pokazuje, że jeśli rządzący mają kilka dobrych, prostych i zrozumiałych dla wszystkich projektów, mogą sobie darować robienie ludziom wody z mózgu - najczęściej propagandą sukcesu. I to nie sukcesu w postaci budynków, dróg, betonu i asfaltu, bo to już działa na bardzo nielicznych. Teraz chodzi o sukces w postaci pieniędzy trafiających bezpośrednio do kieszeni przeciętnych obywateli.

Tekst ukazał się na portalu wPolityce 11 lutego 2016r

PRZECZYTAJ

 📝 Najnowszy artykuł
30 Maja 2025

Targowica rozproszona

felekTargowiczanie końca XVIII w należeli do warstwy, wedle wtedy istniejącego systemu politycznego, uprawnionej do wpływu na życie publiczne. Dziś byśmy może powiedzieli – formalnie należeli do elity. W ich pojęciu – Konstytucja 3-ciego Maja była zagrożeniem nie tylko ich praw ale i całkiem nieraz

...
(Czas potrzebny na przeczytanie tego tekstu to około 2 minuty i 55 sekund.)


30 Maja 2025

Targowica rozproszona

(171) Feliks Stalony - Dobrzański

Targowiczanie końca XVIII w należeli do warstwy, wedle wtedy istniejącego systemu politycznego, uprawnionej do wpływu na życie publiczne. Dziś byśmy...
(Czas potrzebny na przeczytanie tego tekstu to około 2 minuty i 55 sekund.)


28 Maja 2025

Prosty wybór…

(564) Prof. Grzegorz Górski

To co się dzieje od 2 – 3 dni w Polsce w związku z wyborami, z pewnością przejdzie do historii. I nawet nie dlatego, że wynik tych wyborów w sposób...
(Czas potrzebny na przeczytanie tego tekstu to około 3 minuty.)


11 Maja 2025

Co wynika z tekstu Polemika p. Anieli

(470) dr Feliks Stalony - Dobrzański

Nie da się pozostawić bez reakcji tekstu p. Anieli Langiewicz sprzed paru dni, który zresztą nie wiedzieć dlaczego zawiera w tytule słowo polemika....
(Czas potrzebny na przeczytanie tego tekstu to około 7 minut.)


10 Maja 2025

"Człowiek, który się nie boi. Jest wojownikiem". Takiego Karola Nawrockiego nie znaliście! "Czuję się przez całe życie odpowiedzialny za Polskę"

(943) Redakcja wPolityce.pl

„Patriotyzm to jest właściwie tylko i wyłącznie i aż miłość do ojczyzny” - mówi Karol Nawrocki, kandydat obywatelski na prezydenta RP z poparciem...
(Czas potrzebny na przeczytanie tego tekstu to około 7 minut i 50 sekund.)