- Czas potrzebny na przeczytanie tego tekstu to około 1 minuta i 59 sekund.
Swego czasu miałem dla Jana Marii poważanie. Sądziłem, że nawet będąc w Partii, związanym hierarchią dziobania, która w niej wtedy panowała, mimo wszystko zachował umiejętność autorskiej oceny zjawisk. Autorskiej – to znaczy nie koniecznie zgodnej z poprawnością polityczną. Często też i takiej, przeczącej temu co sam w tych sprawach sądziłem – niemniej – różnice poglądów rzecz naturalna. Byle budować na faktach, a nie przesądach lub doktrynerskich pomysłach.
Po wyeliminowaniu J.M. Rokity z polityki i okresie milczenia – pozycja komentatora ze swojej loży – była do zaakceptowania i warta przyglądania się z dystansem. Z zachowaniem pełni świadomości różnic punktów widzenia. Czasem się zastanowiłem a czasem po zastanowieniu się nad Jego tekstem - dziwiłem albo i nawet i pośmiałem z zaślepienia. To ostatnie składałem na konto traumy eliminacji ze szczytów, która łatwo przekształca się w myślenie życzeniowe i nieumiejętność widzenia rzeczywistości.
Dziś już mogę powiedzieć – to był ostatni człowiek Platformy Obywatelskiej, który budził mój szacunek jako ktoś, kto potrafi mówić, argumentować i nawet różnić się z klasą. Nienawiść w zapiekłości, braku akceptacji rzeczywistości i co ważne oparta o przesłanki doktrynerstwa – kompromituje
Tymczasem Pan JMR – niby facecjonista - pozwolił sobie właśnie na zejście do poziomu dna. Oto w TVN 24 zapytany przez prowadzącą program, w którym JMR wystąpił w roli telebimowego korespondenta o to, jakie - Jego zdaniem - ma znaczenie przemówienie Prezydenta w dniu obchodów rocznicy Smoleńskiej – odpowiedział dosłownie; to bez znaczenia bo Prezydent jest bez znaczenia.
Wpisał się tym Pan JMR w rolę nie tyle komentatora co szeregowego uczestnika tego co popularnie się nazywa przemysłem pogardy.
Bez ładu i składu byle walić na odlew i na ślepo. Ktoś kto myśli – i ma jakąś godność dla swego intelektu poznawczego – tak nie robi bo daje to właśnie świadectwo ślepej, zapiekłej nienawiści blokującej rozpoznanie rzeczywistości. Co to za komentator, który nie widzi faktów. To jakiś politruk. Po co to Panu JMR? Przebóg nie zgadnę chyba, że uznać to za kontynuację stanu umysłu z pamiętnego incydentu w samolocie.
Panie JMR – rozmawiamy o Prezydencie. Nie o gościu samokreującym się medialnie – by tylko nie dać o sobie zapomnieć, nie o kimś kto ma kapciowego i coś za uszami, nie gościu z korzeniami i ciężko chorującym na chorobę filipińską, a o człowieku, prawniku, którego wybrał Naród pomimo lawiny lejącej się z kampanii nienawiści.
To dla Pana JMR niedoszłego Premiera z Krakowa jest bez znaczenia?
Pogratulować i broń Boże nie dać się sprowadzić do tego poziomu uznając Pana JMR za komentatora posługującego się rozumową analizą rzeczywistości.
Piszę o tym tylko i wyłącznie właśnie dlatego by pokazać do czego prowadzi frustracja, brak akceptacji demokracji i … innego myślenia.
Wstyd i dno.