- Czas potrzebny na przeczytanie tego tekstu to około 2 minuty.
Jak daleko sięgnę pamięcią – dawno temu, o Powstaniu Warszawskim się nie mówiło, co najwyżej – owszem – jeśli - to oficjalnie - o zbrodniczej akcji renegatów imperialistycznych, którym się udało omamić zdrowy, prosty lud robotniczy. O krasnoarmiejcach po drugiej stronie Wisły jeśli wspomniano, to tylko jako o szlachetnym wojsku wyzwolicieli, niestety wyczerpanym długim zwycięskim marszem. Nie mówiono o zaniechaniu pomocy, a raczej jeśli w ogóle, to o winie szaleńców, którzy wywołali powstanie. Oczywiście podstępnych imperialistycznych agentów.
Najwyraźniej uznawano, i słusznie, że pamięć o Powstaniu i etosie śmietanki patriotycznej jest skrajnym zagrożeniem dla pracy nad powołaniem do życia elity antypolskiej podłości, podległej czy raczej spolegliwej a pomocnej w kształtowaniu społeczeństwa pogodzonego ze swym statusem bezwolnej i ogłupiałej pulpy. To przeszkadzało w pracy nad tym by Polacy nie byli tak głupi jak kasty sobie wyobrażają a by byli głupsi – jak to wyraził ich medialny idol nr 2.
Głupio wyszło - są znacznie mądrzejsi.
Z biegiem lat – gdy o Powstaniu zaczęto już mówić – pojawiła się dwubiegunowość oceny tego zrywu. Całkiem poważani historycy – na ogół autorytety rodem z mianowania – wywodzili winy Rządu Londyńskiego i szefostwa AK – zupełnie zaniedbując realia determinacji w woli walki ludzi przez długie pięć lat eksterminowanych i żyjących w ciągłym realnym zagrożeniu życia. Wiedzieli oni doskonale że podobna determinacja w obronie bytu społeczności nawet mrówkom każe się rzucać na potężny bucior wsadzony w kopiec a także obok innych powodów leżała u podstaw buntów w więzieniach. I okupacja i PRL – to były przecież więzienia bez fizycznych murów. Te przysługiwały tylko szczególnie niebezpiecznym i aktywnym.
I dziś są tacy, którzy powtarzając tą narrację są w stanie nie tylko obrażać pamięć Tych bez których dziś nie mielibyśmy – poczynając od startu w 1945 roku – tych postaw na których mogli się opierać nasi Ojcowie walcząc o obecny status Polski i Polaków. Gorszy, lepszy lecz dziś nie zniewolony. Tyle że do tej pory nie każdemu przychodzi do głowy – że wolność to trud podjęcia też odpowiedzialności.
Jaką odpowiedzialność bierze dzisiejsza Targowica z HGW na czele – używając Powstania jako okazji do obrony przed własną właśnie – odpowiedzialnością.
Nie na darmo – cały Naród i bez najmniejszego przymusu a z wielką wolą – tak jak w przypadku Wawelu – składał się na odbudowę Warszawy.
Tak nawiasem mówiąc – dla dokładnie tych samych powodów – tzw PKiN czyli sen pijanego cukiernika jak mawiają Warszawiacy – powinien zostać zburzony a stare ulice odtworzone.
Tak by pokazać gest Kozakiewicza okupantowi.
Każdemu – bez wyjątku, nawet potencjalnemu.
Kosztowny to pomysł? Może ale nie bezsensowny za to z głębokim sensem i dla uczczenia każdego życia oddanego za obronę tych miejsc.
To tak, przy nieokrągłej a ważnej rocznicy jednego z najważniejszych i w efekcie nowocześnie zwycięskich Powstań – co dobitnie widzimy dopiero dziś.
Czy bez niego mielibyśmy przechowaną pamięć o znaczeniu słów Patriotyzm Ojczyzna Wiara i cena Wolności co to nie sama spada z niebios?
To jest dla mnie najważniejszy przekaz Powstania i podstawa mojego długu wobec Powstańców.