- Czas potrzebny na przeczytanie tego tekstu to około 5 minut i 36 sekund.
W Krakowie zabytków moc, a nie tylko kamienie i ich układanki to świadkowie historii. Nie tylko Krakowa, ale Państwa Polskiego. Można więc mówić o specjalnej wartości tego, co może od Krakowa dostać każdy odwiedzający miasto.
Wiedziano o tym już i to szczególnie w czasach zaborów. Dziś mamy wolny kraj ? to i tego tak się nie ceni. Ostrzeżenie wieszcza ?ile Cię trzeba cenić ten się dowie, kto Cię stracił? powinno być potraktowane jako informacja. I jak chce ? czerpie ten, który to pojmuje. Oprócz oczywiście, nie wiedzieć czemu, świętych krów różnej nacji ? hord - traktujących miasto jako rodzaj ogólnomiejskiej, a ładnie urządzonej speluny z szaletem połączonym w jedno. Widać taka dziś już jest moda na zachowania ludzi cywilizowanych, co zresztą po wielu wydarzeniach w tym i ?kulturalnych? w teatrze czy plastyce można zobaczyć. Zaoszczędzę cytowań. Tam również ? co zauważmy - ludzie chcący pokazywać coś związanego z jakimiś wartościami są spychani na margines.
Problem więc jaki dziś mają przewodnicy miejscy w Krakowie widzę nie jako coś odrębnego, dotyczącego spraw zawodowych grupy broniącej swych prywatnych interesów, ale jako coś wpisującego się w ową walkę z wartościami. Przykro powiedzieć, ale i sami przewodnicy ? wiedząc nie wiedząc, z inercji mam nadzieję ? w ten scenariusz też się czasem wpisują. Nie wiedzą, jak dalece swą poprawnością polityczną, działają na własną i publiczną szkodę. Ma nastąpić podstawienie wartości ? barachłem, tak by ludzie już nie mogli rozpoznać gdzie jest coś co jest ich własnym interesem i kręgosłupem. Cele tej operacji nie są jednowymiarowe, ale jednym z tych wymiarów jest też pozyskanie magmy społecznej wyborczej i tabunu pędzącego bezmyślnie w takt reklamy do kas w galeriach. No nie plastycznych oczywiście.
Tym większego znaczeni nabiera rola Krakowa jako gotowej i bardzo swoistej księgi ćwiczeń z historii i praktycznego patriotyzmu. I każdy przewodnik zaniedbujący czy przeinaczający to zadanie, nie ma dziś prawa narzekania na swą aktualną sytuację.
Nie od dziś i nie od czasu robionej na chybcika i bez głowy deregulacji zawodów Ministra Gowina, przewodnicy w Krakowie mają sytuację zmierzającą nie tyle w kierunku rynkowego równouprawnienia co wręcz faktycznej dyskryminacji. Trochę szerzej pisałem o tym poprzednio i nie miejsce tu by te argumenty pokazywać. Pragnę jednak powtórzyć swą opinię, iż co do zaistniałej sytuacji i samo środowisko przewodnickie nie jest bez winy i jeśli samo nie podejmie prób restytucji zawodu we właściwym kierunku, degrengolada będzie postępowała, a wobec społecznej roli tego zawodu ? będzie ona rodzajem znacznie większego przewinienia jak tylko (lub aż) utrata pracy.
Kolejny, międzynarodowy Dzień Przewodnika ? był okazją do nie tyle pokazania problemu a raczej do próby wskazania wzorca, do którego powinno się dążyć i szukania środków zaradczych na to, co przy pięknych deklaracjach wyrabia się w tej sferze.
W Sali Obrad Rady Miasta Krakowa ? można powiedzieć uroczystość okolicznościowa.
I tu uważam, że po bogatym w słuszne deklaracje wystąpieniu v-Prezydent M.Sroki dwa referaty zaproponowane przez Organizatorów dały znakomity materiał do przemyślenia i zdefiniowania tego zasadniczego celu ? kim i czym ma być dziś przewodnik.
Pierwszy z właściwie należałoby powiedzieć wykładów ? Pani Katarzyny Winiarczyk (Muzeum Historyczne Miasta Krakowa) - o roli Jerzego Dobrzyckiego w tworzeniu kadry przewodników przypomniał o tej wyjątkowej postaci. Ale nie tylko. Oprócz bardzo obszernej ? jak na warunki wystąpienia publicznego o ograniczonym czasie trwania - warstwy faktograficznej, wykład ten każdemu powinien dać podstawy do myślenia na temat obowiązku społecznego jaki bierze na siebie przewodnik. Sama ta informacja ? na przykład ? że z pierwszego kursu przedwojennego, tylko połowa kursantów uzyskała certyfikaty (dodamy, przy ówczesnym poziomie ogólnego wykształcenia humanistycznego) ? jak dla mnie jest mocnym przesłaniem. Nie ilościowym a jakościowym. Dziś warunkami promowana działalność samozwańców o dobrym samopoczuciu ? jest tu czymś nie do pojęcia i co najważniejsze ? do dopuszczenia. I nie dla naruszania grupowych interesów zawodowych a dla tych zasadniczych powodów. I bardzo dobrze się stało, że została przypomniana sama postać i działalność J.Dobrzyckiego.
Konkluzja z tego wykładu jest jedna ? konieczność budowy czy raczej odbudowy etosu zawodowego i nawołanie do refleksji nad kulturotwórczą i promocyjną dla miasta rolą tego zawodu. Równie ciekawy był wykład Pani dr Magdaleny Kwiecińskiej (Muzeum Historyczne Miasta Krakowa) traktujący o Oskarze Kolbergu. W pierwszej chwili wydawałoby się z tytułu, że nie na temat. Gdzie Kolberg ? gdzie przewodnicy. Była to jednak opowieść i ogólnie kształcąca i podająca wiele wiadomości o związkach jak się okazuje nawet towarzyskich z Krakowem ? i o dokonaniach Kolberga w całej Małopolsce. Wiedziałem, że O.Kolberg żył też w Krakowie, a nie tylko w Warszawie i w podróżach, i że w Krakowie zmarł. Lecz nie zdawałem sobie sprawy ze skali Jego dokonań i związków jakie Go łączyły z wieloma osobami i instytucjami. Cenna zapewne informacja dla przewodników i do przemyśleń nad tym, co to znaczy potrzeba umiłowania Ojczyzny. Do tego dodajemy informację roboczą ? tak by ją można było nazwać ? podana przez p.Agatę Szutę (Dyrektor Dialogu Międzykulturowego im. Jana Pawła II ) o Krakowskich przygotowaniach do kanonizacji błogosławionego Jana Pawła II. Z kolei p. Barbara Bukowska zrelacjonowała akcje z cyklu ? ?Przewodnicy mieszkańcom?.
Nie będę tu relacjonował całego spotkania z okazji Międzynarodowego Dnia Przewodnika, gdyż to co napisałem wyczerpuje program wystąpień tego spotkania. Zasygnalizuję, że na tym spotkaniu w zakończeniu powiadomiono o finalizacji, już dość dawno jak wiem, kiełkującego zamiaru powołania Federacji istniejących w Krakowie stowarzyszeń przewodnickich, lecz nie moją rolą i kompetencją jest deklarowanie w imieniu tej Federacji jej zamiarów czy projektowanych form działania. Sądzę, iż uda się namówić osoby współpracujące w tej Federacji do wyrażenia swych już zobowiązujących deklaracji. Tu tylko powiem, że poparcie ze strony mieszkańców powinno się stać wyrazem tego, że coraz powszechniejsze jest przekonanie o wadze problemu uczestnictwa dobrej jakości pokazywania i promocji miasta ? nie poprzez kosztowne imprezy, które, bywa, z kulturą i tradycją narodową nie mają związku, a poprzez przekazywanie rzetelnej wiedzy, przykładów i świadectw czyli wypełnianiem długu i zobowiązań jakie ma miasto wobec wszystkich Polaków. Przewodnicy to grupa, która ma szanse wykazywać, że polskość nie jest nienormalnością (by zacytować klasyka gatunku) a my ? jako Polacy mamy swój fundamentalny wkład w to co się nazywa Europą.
Dla mnie, sam fakt powstania współpracy w obrębie środowiska jest czymś niezwykle pozytywnym, a wręcz społecznie potrzebnym. Zdajmy sobie sprawę z tego prostego faktu ? zła, nieudolna, oszukańcza działalność np. szewca ? jest natychmiast przez klienta rozpoznawalna ? niewygodnym butem. Wiedza, informacja i to ogólnie? Nie są do natychmiastowej weryfikacji przez oszukanego klienta. Na tej zasadzie wszak opiera działalność wiele dzisiejszych podmiotów bylejakości kulturowej.
Pamiętamy wierszyk o pchle Szachrajce.
W zakończeniu tej relacji, a w punktach, pozwolę sobie przypomnieć to, co wcześniej na tych samych łamach napisałem, a co tylko w pewnej mierze odpowiada temu, co mówią sami zainteresowani ? dziś często z konieczności życiowej koncentrujący się na sprawach ochrony zawodu i nie wykazujący akceptacji dla takich słów.
1/ Pytanie komu i do czego jest potrzebny przewodnik musi doczekać się zobowiązującej, a nie tylko deklaratywnej odpowiedzi i ze strony Miasta i samych przewodników. Wbrew pozorom nie jest to takie proste.
2/ Dziś w przeciwieństwie do lat poprzednich w moim przekonaniu, potrzebne jest ukonkretnienie słowa zawód w stosunku do profesji przewodnickiej. Za ukonstytuowaniem tego pojęcia stoi i przyjęcie trybu szkolenia i warunków wykonywania zawodu, który należy traktować jak zawód z pewną misją, bez wypełniania, której sam z siebie będzie on ulegał degradacji.
3/ Ustalenie tej misji i jej realizacja ma rangę ważną i dla Państwa i dla Narodu. Brzmi może górnolotnie ? ale misja ta musi być głęboko przemyślana przez środowisko i przyjmowana wraz z prawem wykonywania zawodu.
4/ Organizacja ruchu turystycznego w tym praca przewodników ? powinna się stać elementem strategii w promocji miasta. Niby banał ? ale popatrzmy choćby tylko na jeden problem ? czy miasto potrafi sobie dziś odpowiedzieć na pytanie ? jaki mierzalny zysk przynosi zadowolony turysta, ile strat przynosi turysta zawiedziony lub zniesmaczony widokiem zachowań hord lub tym co niby stolica kulturalna Polski oferuje jako kulturę. Za tym idzie pytanie o jakość pojmowania słów strategia promocji Miasta albo i nawet tylko samo Strategia.
Pozwolę sobie tym zakończyć, życząc Federacji jeszcze jednej rzeczy ? uniknięcia pułapek realizacyjnych. Żywym przykładów samozniszczenia tego rodzaju organizacji nie potrzeba chyba długo szukać, a przyczyny leżą na ogół w samym sposobie postawienia koncepcji danej federacji.
Tych pułapek ? przy dobrej, a rzetelnej woli stron, da się uniknąć ? czego życzę.